Recenzja filmu

Od traumy do przyjemności

Młoda reżyserka Irene Moray jest autorką tego 20-minutowego dzieła sztuki, które zachwyca tak samo formą, jak i treścią.
Barbara (Elena Martín) jest młodą, szczęśliwą kobietą, która spędza lato ze swoim chłopakiem w Katalonii. Wydaje się, że wszystko jest w porządku – otoczona przyjaciółmi i piękną naturą powinna w pełni korzystać z życia. Jednak dziewczyna ma za sobą traumę, która nie pozwala jej cieszyć się życiem, związkiem i własną seksualnością.

Doświadczenie gwałtu czy przemocy nie kończy się ani następnego dnia, ani w sądzie, kiedy przestępca zostaje skazany. Nie kończy się też po terapii u psychologa. Trauma pozostaje, nawet jeśli osoba jest w szczęśliwym związku partnerskim. Miłość nie jest niestety lekiem na traumę. Barbara stara się odbudować relację z samą sobą i swoją cielesnością. Ma dobry kontakt ze swoim parterem i przyjaciółmi, jednak cały czas nie czuje się wystarczająco komfortowo ze swoim ciałem.

"Sok z arbuza" to pokazanie seksualności nie jako seksu z drugą osobą, ale relacji z samym sobą. Patrzenie na kobiecą seksualność oczami mężczyzny to dogmat patriarchalny, który feminizm stara się porzucić. Problemem filmu nie jest fakt, czy Barbara jest w stanie zadowolić partnera, ale sama odzyskać przyjemność z seksu. Kobieta podchodzi do tego świadomie. Ma szczęścia znajdować się w bezpiecznym miejscu i obok partnera, który ją wspiera.

Przemoc seksualna oraz to, co dzieje się z kobietami później, to cały czas temat tabu. Nie mówi się publicznie o tym, jak kobiety tracą zaufanie nie tylko do mężczyzn, ale też do własnych ciał. Każdego dnia toczą walkę o normalne życie i powrót do zdrowej relacji ze sobą, partnerem i społeczeństwem.

Podczas rozmowy z przyjaciółmi Barbara wyznaje swój sekret. Jest to wyzwalające, ale też upokarzające. Musi się tłumaczyć ze swojej traumy najbliższym osobom. Ofiary nie powinny być zmuszane do udowadniania innym, że przestępstwa na tle seksualnym cały czas mają miejsce. I uświadamiania, że niekoniecznie jest to utarty schemat obcego mężczyzny, który atakuje kobietę na ulicy, ale że często krzywdzi też przyjaciel lub partner. Oczekiwanie wyznań może być dla nich zbyt trudne. Samo nazwanie osób po traumach ofiarami jest niewłaściwe. To bohaterki, które mimo strasznych wydarzeń potrafią odzyskać dawne życie. Nie ofiarują się traumie, ale przezwyciężają niesprawiedliwy los. Barbara potrafi cieszyć się miłością, naturą i na nowo odzyskiwać przyjemność z seksu.

Jej partner Pol (Max Grosse Majench) jest cierpliwy i łagodny. Zawsze wspiera partnerkę i staje po jej stronie. Jednak taka miłość jak w filmie nie zdarza się często. Wiele kobiet cierpi samotnie i nie znajduje oparcia ani zrozumienia w swoim otoczeniu. Pol również ma sekret – boi się wchodzić do głębokiej wody, w której nie czuje dna pod stopami. Razem z Barbarą zmaga się z własnymi lękami. Oboje kroczą w tym samym kierunku i wspierają się w walce o życie bez strachu.

Młoda reżyserka Irene Moray jest autorką tego 20-minutowego dzieła sztuki, które zachwyca tak samo formą, jak i treścią. Zadebiutowała w Berlinie krótkim metrażem "Bad Lesbian", a później "Julia Ist". Na co dzień zajmuje się fotografią, a w swoich filmach szczególną uwagę zwraca na zdjęcia. Piękne kadry i ciepłe światło towarzyszą bohaterom "Soku z arbuza". Irene Moray sama przyznała, że pracuje intuicyjnie, bo nigdy nie uczyła się reżyserii w szkole. Jej najnowszy film nazywany jest najlepszym i najbardziej potrzebnym filmem krótkometrażowym 2019 roku. Został wyróżniony w Berlinie oraz w Hiszpanii statuetkami Goya i Gaudí. To piękna opowieść, usytuowana pomiędzy lasami i jeziorami Katalonii. Porusza jednak tematy tabu, takie jak życie seksualne kobiet po gwałcie i konfrontacja ofiary ze społeczeństwem. Seks w filmie to temat drugorzędny. Najważniejsza jest odbudowa poczucia własnej wartości i seksualności, która może trwać wiele lat. Reżyserka zwraca również uwagę, że ludzie z otoczenia mogą mieć inną perspektywę i odmienne zdanie na te same sprawy. Wynika to nie z hipokryzji, ale z niewiedzy. Warto konfrontować swoje opinie z najbliższymi i uświadamiać siebie nawzajem. Tylko w taki sposób jesteśmy w stanie udzielić pomocy pokrzywdzonym osobom w taki sposób, jaki tego potrzebują.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones