Recenzja filmu

Stara kochanka (2007)
Catherine Breillat
Asia Argento
Yolande Moreau

W szponach pożądania

Catherine Breillat, nazywana największą prowokatorką współczesnego kina, jak najbardziej zasługuje na to miano. Autorka głośnej "Anatomii piekła" (2004) tym razem sięgnęła po kostiumową
Catherine Breillat, nazywana największą prowokatorką współczesnego kina, jak najbardziej zasługuje na to miano. Autorka głośnej "Anatomii piekła" (2004) tym razem sięgnęła po kostiumową dziewiętnastowieczną  powieść Julesa Barbeya d'Aurevilly, "Une vieille maîtresse" ("Stara kochanka"). Adaptacja pozbawionej skandalu i ekstrawagancji książki to zrealizowana z wyczuciem i dystansem wyrafinowana opowieść o niezwykłej sile kobiecości.

Akcja filmu rozpoczyna się w 1835 roku. W całym Paryżu wrze od plotek na temat małżeństwa młodego szlachcica i  libertyna, Ryno de Marigny (Fu'ad Aït Aattou), i arystokratki. Mężczyzna uwikłany jest bowiem w burzliwy romans z pewną Hiszpanką, która swoimi manierami budzi, lekko mówiąc, kontrowersje wśród dystyngowanej paryskiej socjety. Breillat skupia się na skomplikowanych relacjach pomiędzy pełną temperamentu Vellini (Asia Argento) a wspomnianym dandysem i, jak we wszystkich swoich filmach, kładzie nacisk na ukazanie skrajnych emocji pomiędzy bohaterami. Miłość zawsze jest u niej walką przeciwieństw. Bliskość doprowadzona do szaleństwa, pożądanie graniczące z prymitywną, zwierzęcą chucią, odważne sceny erotyczne graniczące niekiedy z pornografią to cechy szczególne kontrowersyjnego stylu francuskiej reżyserki.

"Stara kochanka", chłodno przyjęta na premierze w Cannes w 2007 roku, to wnikliwe studium charakterów, w którym wyraźnie zaznacza się sympatia autorki po stronie głównej bohaterki – Vellini. To kobieta, która zabija swoją zmysłowością, jest skazana na wieczne rozdarcie przez żądze, którym nie może podołać. Nie jest jednak klasyczną femme fatale, ponieważ nie zależy jej na rozkochaniu w sobie coraz to kolejnych mężczyzn. Pozornie tylko sprawia wrażenie silnej i niezależnej. Niedoceniana na ogół przez krytyków Asia Argento stworzyła niezwykłą kreację kobiety o twardym i trudnym charakterze, zniewolonej siłą uczucia. Skontrastowany z nią De Marigny jest zniewieściały i bezbronny, stanowi jedynie zabawkę w rękach demonicznej kochanki. To typ wiecznego chłopca, który nie potrafi kochać. Małżeństwo z arystokratką ugruntuje co prawda jego stan majątkowy, komplikując jednak jego relacje z Vellini.

Catherine Breillat interesuje tylko ten duet i nic więcej w tym filmie się nie liczy. Ogólnie przyjęta rama opowieści, jej zakotwiczenie w czasie i przestrzeni, która jednak pozbawiona jest przesadnej, dopieszczonej estetyki, właściwej dla kina kostiumowego. Bardzo słabo wypada więc tło, w tym również postaci drugoplanowe. Rezygnując z tego, reżyserka daje do zrozumienia, że nie zależy jej na pełnym rozmachu, komercyjnym widowisku. Biorąc pod uwagę jej dotychczasowe dokonania, stawia raczej na kino artystyczne i świadomie rozwija swoje zainteresowanie kobiecością.

"Stara kochanka" nie jest kolejnym ckliwym melodramatem ubranym w kostium dziewiętnastowiecznej francuskiej arystokracji. Zmiana formy w kanonie bulwersującej stylistyki świadomie kontrowersyjnej reżyserki świadczy jedynie o wachlarzu jej artystycznych możliwości. Można domniemywać, iż film jest formą swego rodzaju samo rehabilitacji  Breillat po poważnym wypadku z 2004 roku, w wyniku którego do dziś nie odzyskała pełnej sprawności. Film stanowi swoisty manifest feminizmu, otwarcie krytykujący pruderyjną i skostniałą opinię społeczną w nieoczekiwanie stonowany, a przez to wielce wyrafinowany i ekscytujący sposób.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
[left]Jest taki rodzaj miłości, która prowadzi kochanków ku absolutnemu zatraceniu. Czyni ich swoimi... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones