Recenzja filmu

Gdzie diabeł mówi dzień dobry

Do "The Shrine" podchodziłem bez żadnych oczekiwań. Jedyne, co wiedziałem przed seansem, to fakt, że akcję umiejscowiono w naszym kraju. Jednak nawet nie mając żadnych wyobrażeń, ciężko było mi
Do "The Shrine" podchodziłem bez żadnych oczekiwań. Jedyne, co wiedziałem przed seansem, to fakt, że akcję umiejscowiono w naszym kraju. Jednak nawet nie mając żadnych wyobrażeń, ciężko było mi wytrwać do końca. Spowodowała to głupota postaci, zwłaszcza głównej bohaterki.

Historia dotyczy hollywoodzkiej piękności z licencją dziennikarską. Oczywiście w pracy nie wiedzie jej się najlepiej i ledwo utrzymuje posadę. Pewnego dnia znajduje jednak wzmiankę o osobach, które zaginęły w Europie. Namawia więc swego kolegę z pracy i zarazem chłopaka na wspólną, ekscytującą przygodę. Jej finał będzie miał opłakany skutek. Chyba nie spodziewaliście się innego rozwiązania? W końcu to horror.

Oglądanie Cindy Sampson jest naprawdę bolesne. Cały jej warsztat aktorski składa się z dwóch min. Poza tym dawno nie oglądałem postaci, która byłaby taką ignorantką w podejmowaniu decyzji. Gdyby nie ona, nikomu innemu nic by się nie stało. Oczywiście każdy może powiedzieć, że taki był scenariusz i inaczej nie byłoby filmu. Rzecz jasna się z tym zgadzam. Jednak twórcy powinni dać jakiś racjonalny powód dla działań postaci. Niestety tego elementu nieraz w scenariuszu zabrakło. Zresztą znaczna większość pozostałych bohaterów jest równie powierzchowna. Nie mają osobowości, motywacji, są zwykłymi marionetkami w rękach scenarzystów. Po koniec naprawdę trudno już przejmować się ich losem. Na wyróżnienie zasłużyła jedynie Meghan Heffern. Jako jedyna starała się wykrzesać jakąś głębię.

Jon Knautz i Brendan Moore słusznie uważają "Egzorcystę" za niedościgniony klasyk, po którym wręcz można się zakochać w historiach o opętaniach. Zapomnieli tylko o jednym. Nie wystarczy skopiowanie pomysłu i najciekawszych scen. Nie oszukujmy się - to po prostu nie działa. Obaj starali się jednak zamydlić ludziom oczy i uniknąć tego typu oskarżeń. Sam rytuał egzorcyzmów uznali za zbyt oklepany i postanowili go ulepszyć. Tym sposobem dostaliśmy szereg dziwnych, wręcz barbarzyńskich, motywów, które nie są niczym uzasadnione. Zresztą twórcom zabrakło weny także na udzielenie wielu innych odpowiedzi. Dlaczego mieszkańcy wioski byli tak uprzedzeni do cudzoziemców?  Nie dane nam się tego dowiedzieć.

Nie chcę krytykować lokacji czy charakteryzacji, ponieważ jest to niskobudżetowa produkcja. Jak na jej możliwości sceneria, krajobrazy i kostiumy wyszły całkiem nieźle. Podobał mi się zwłaszcza posąg. Z resztą elementów jest już gorzej. Muzyka niestety nie tworzy żadnego klimatu grozy. Praca kamery charakteryzuje się natomiast częstymi zbliżeniami. W horrorach to nic nowego. Nic ekscytującego.

Dodatkowo prawie każdy widz oburzy się, widząc, jak przedstawiono nasz kraj. Oczywistym jest, że nic nie ma pokrycia w rzeczywistości. Absurdalna jest nazwa wioski (Alwainia to tak typowo polskie), jej lokacja, wygląd, nie mówiąc już o zacofaniu mieszkańców. Również aktorzy mówiący po "polsku" wypadli żenująco słabo. Większość z nas chyba lepiej zna mandaryński. Mimo to daleki jestem od uprzedzenia do tego filmu. Dla Kanadyjczyków i Amerykanów każdy inny kraj to miejsce, gdzie na każdym kroku czyha śmierć. Dostało się już m.in. Ukrainie w "Train" (w którym też wspomniano o Warszawie), Słowacji w "Hostelu" czy Brazylii w "Turistas". Nawet w Niemczech można spotkać szaleńca, który przerobi cię na "Ludzką stonogę" (choć to akurat pomysł Holendra). Niektórym proponuję więc wrzucić na luz. Wypadamy dokładnie tak samo jak reszta świata.

"The Shrine" polecam tylko osobom, które oglądają każdy film, jaki wpadnie im w ręce. Każdy szukający czegoś dobrego, a nawet przeciętnego, niech sobie lepiej odpuści. Po seansie można się jedynie szyderczo śmiać. A przecież nie taki jest cel w horrorze.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Prawdopodobnie większość widzów "The Shrine" stanowią Polacy rozbawieni krążącym w sieci trailerem z... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones