Recenzja filmu

U progu sławy (2000)
Cameron Crowe
Billy Crudup
Frances McDormand

Muzyka łagodzi obyczaje?

Jeszcze do niedawna gitarzysta rockowy zajmował na piedestale marzeń główne miejsce. W szeregu romantycznych postaci, po średniowiecznym błędnym rycerzu, swobodnym kowboju, czy żeglarzu-odkrywcy
Jeszcze do niedawna gitarzysta rockowy zajmował na piedestale marzeń główne miejsce. W szeregu romantycznych postaci, po średniowiecznym błędnym rycerzu, swobodnym kowboju, czy żeglarzu-odkrywcy nowych lądów, pojawił się on: facet z gitarą, podświetlony reflektorami, panujący nad emocjami tłumów. Jeszcze do niedawna... bo dziś zdetronizował go już DJ. "Rock is dead" śpiewa Marilyn Manson. Może nie do końca ma rację - śmierć rocka zapowiadano już trzydzieści lat temu - lecz z pewnością złote czasy tej muzyki minęły. Szczyty popularności rock osiągał w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Do tego właśnie okresu z nostalgią wraca Cameron Crowe w swym filmie "U progu sławy". Ukazuje nam mistyczną niemal atmosferę otaczającą zespoły, tłumy fanów i setki wiernych "groupies", dziewczyn, które z miłości do muzyki i muzyków gotowe były na wszystko (z czego ich idole chętnie korzystali). Jego opowieść - jest zarówno reżyserem, jak i autorem scenariusza (za co otrzymał Oskara) - oparta została na wątkach autobiograficznych. Crowe w 1973 roku miał szesnaście lat, lecz pisywał już dla prestiżowego magazynu "Rolling Stone" - rok wcześniej zaczął współpracę z "Playboyem", "Penthousem" oraz "Los Angeles Times". Jak sam twierdzi, pomógł mu w tym gruby głos, dzięki któremu podczas rozmów telefonicznych mógł uchodzić za starszego. W taką samą cechę wyposażony został bohater "U progu sławy", piętnastoletni William Miller (Patrick Fugit). Opadające na oczy włosy i niewinny uśmiech świetnie współgrają z jego niepewnością i zagubieniem w świecie gwiazd. Jednak chłopak jest uparty i ambitny. Kiedy dostaje od szefa pisma "Creem" szansę, chwyta się jej kurczowo. Redaktor Lester Bangs (postać autentyczna, grana tu przez Philipa Seymoura Hoffmana - "Happiness", "Utalentowany pan Ripley") zleca mu przeprowadzenie wywiadu z członkami grupy Black Sabbath. Podczas koncertu Miller poznaje muzyków wybijającego się zespołu Stillwater i zaprzyjaźnia się z piękną Penny Lane (nagrodzona Złotym Globem i nominowana do Oskara za rolę drugoplanową Kate Hudson), nieformalną przywódczynią ich groupies. Następna propozycja przychodzi już z samego "Rolling Stone`a". Chłopak ma towarzyszyć grupie Stillwater w trasie koncertowej i napisać o niej obszerny artykuł. Jednak najpierw, przed konfrontacją z ambitnym zadaniem, czeka go przeprawa z matką (świetna Frances McDormand). Ekscentryczna rodzicielka widzi w rock`n`rollu źródło zła i zagrożenie dla moralności, a swoje dzieci wychowuje według własnych pomysłów - jednym z nich jest przeniesienie Bożego Narodzenia na wrzesień, by nie poddawać się komercjalizacji świąt. Jej metody, niestety, nie sprawdzają się w życiu: starsza siostra Williama ucieka z domu i zostaje stewardessą. Zostawiając bratu kolekcję płyt, staje się matką chrzestną jego dziennikarskiej pasji - dzięki niej William zaczął pisać o muzyce. Teraz i on zamierza podążyć własną drogą. Przerażona matka będzie go jednak ścigać telefonami po całym kraju, w najmniej odpowiednich momentach przekazując rozpaczliwe apele, by nie zażywał narkotyków. Innym problemem młodego dziennikarza będzie zdobycie akceptacji u członków zespołu. Z powodu młodego wieku nie może być ich pełnoprawnym partnerem, a z racji swojej pracy może wręcz stanowić zagrożenie. Pewnych spraw nie powinno się ujawniać prasie i szerokiej publiczności, dlatego też muzycy żartobliwie nazywają go "Wrogiem". Żartobliwie - ponieważ w gruncie rzeczy lubią młodego, inteligentnego chłopaka, który w dodatku nie tai fascynacji ich sposobem życia. W łonie zespołu wybuchają jednak konflikty. Menedżer grupy powoli przestaje dawać sobie radę z organizacją trasy, a wraz ze wzrostem popularności zarysowuje się spór pomiędzy utalentowanym gitarzystą Russelem Hammondem (Billy Crudup), a wokalistą Jeffem Bebe (znany z "W pogoni za Amy" Jason Lee). W takiej sytuacji zadania Millera: artykuł i seria wywiadów, schodzą na dalszy plan. Chłopak ma też inny problem - zakochał się w fascynującej Penny Lane, która z kolei szaleje za Hammondem. Rozwiązanie tej plątaniny uczuć, jak i rozładowanie napięć w zespole, może być bardzo trudne i doprowadzić do dramatów. Akcja jest dość przejrzysta i można się w nią wciągnąć, lecz prawdziwą wartość filmu stanowi jego klimat. Przypadkowe hotele, przypadkowi ludzie; ciągła podróż od koncertu do koncertu; swobodne obyczaje i wariacki styl życia stały się główną treścią obrazu Crowe`a. Atmosfera lat siedemdziesiątych, oddana w muzyce, strojach i postępowaniu bohaterów, wchłania nas i urzeka - a o to pewnie chodziło twórcom. W końcu opowiadają o swojej młodości. Film nasuwa skojarzenia z pokazywanym niedawno "Morderczym latem" Spike`a Lee, które również odnosiło się do lat siedemdziesiątych, lecz ukazywało zupełnie inne środowisko oraz inną muzykę (disco i punk). W obu filmach fabuła potraktowana została jako pretekst do ukazania ducha czasów, które przeminęły bezpowrotnie i w obu czuje się nostalgię za tamtymi latami, kiedy życie wydawało się prostsze.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones