Wspomnienia z gwiezdnego pyłu

To mój list miłosny do Hongkongu i kina. Opowieść o dniu wczorajszym, dzisiejszym i jutrzejszym. Przede wszystkim jest to film o wyzwoleniu – deklaruje reżyser, który w połowie lat 60. będąc w
W dawnych czasach ludzie mieli mnóstwo czasu – konstatuje pani Yu, słysząc, że w jednym z tomów "W poszukiwaniu straconego czasu" znajduje się 40-stronnicowy opis bezsennej nocy autora. Arcydzieło Marcela Prousta zostaje w animacji "No.7 Cherry Lane" przywołane nieprzypadkowo. Reżyser Yonfan pragnie, aby widzowie zwolnili obroty i poddali się leniwej, onirycznej atmosferze jego dzieła. Celowo spowolniony ruch obrazu w połączeniu z niekończącym się komentarzem narratora z offu początkowo budzi zdecydowany opór poznawczy. Warto go jednak przełamać, by przekonać się, że w szaleństwie artysty tkwi metoda.

Akcja filmu rozgrywa się w 1967 roku w Hongkongu. Do kwitnącego pod rządami Wielkiej Brytanii miasta przybywa student Ziming w celu podjęcia nauki na okolicznym uniwersytecie. Aby podreperować finanse, chłopak podejmuje pracę jako korepetytor języka angielskiego. W ten sposób poznaje wspomnianą wyżej panią Yu oraz jej piękną nastoletnią córkę Meiling. W pierwszej zakocha się niemal od pierwszego wejrzenia. Druga z czasem również stanie się niezwykle istotną osobą w jego życiu. Z pierwszą będzie chodził do kina na filmy z Simone Signoret. Przed drugą odkryje uroki klasycznej anglosaskiej literatury. Pierwsza będzie ukrywać przed nim sekrety swojej przeszłości. Druga wciągnie go w wir wielkomiejskiego życia.

To mój list miłosny do Hongkongu i kina. Opowieść o dniu wczorajszym, dzisiejszym i jutrzejszym. Przede wszystkim jest to film o wyzwoleniu – deklaruje reżyser, który w połowie lat 60. będąc w wieku Ziminga, pracował w azjatyckiej aglomeracji jako fotograf. "No.7 Cherry Lane" to dzieło na wskroś osobiste przywodzące na myśl zeszłorocznego triumfatora festiwalu w Wenecji, "Romę". Yonfan niczym Alfonso Cuaron wpisuje kameralną historię w szerszy polityczno-społeczny kontekst, a intymny ton łączy z zamaszystą miejską panoramą. Jednocześnie bierze całą opowieść w surrealistyczny, baśniowy nawias. Fikcja zaczyna przenikać się z rzeczywistością, jawa ze snem, sceny z oglądanych melodramatów stają się metakomentarzem do losów miłosnego trójkąta. Twórca "Księcia łez" zaprasza nas na wycieczkę po swoich wspomnieniach. Przywołuje ukochane książki, filmy i piosenki, pozwala rozsmakować się w klimacie minionej – sielskiej, a zarazem podszytej niepokojem społecznym – epoki.

Wizytówką ekscentrycznej animacji Yonfana może być scena erotyczna z udziałem kobiety, dwóch mężczyzn i… pary kotów. Czego w niej nie ma! Absurdalny humor, rozkosz, przemoc, niespodziewani goście i zadziwiający finał – gdzie jak nie na festiwalach można testować swoją wrażliwość na tak wybuchową mieszankę atrakcji?  
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones