Recenzja filmu

Wyrmwood: Droga do żywych trupów (2014)
Kiah Roache-Turner
Jay Gallagher
Bianca Bradey

Powiew świeżości w kinie o zombie

Wydawać by się mogło, że w temacie zombie wymyślono już wszystko. Czasem jednak powstają filmy potrafiące wykrzesać odrobinę oryginalności z wyeksploatowanego terytorium. Jednym z nich jest
Wydawać by się mogło, że w temacie zombie wymyślono już wszystko. Czasem jednak powstają filmy potrafiące wykrzesać odrobinę oryginalności z wyeksploatowanego terytorium. Jednym z nich jest właśnie "Wyrmwood".

Australijski obraz opowiada historię mechanika samochodowego, który po wybuchu epidemii traci córkę oraz żonę i postanawia odnaleźć swoją siostrę, mając nadzieję, że jej także udało się przetrwać. Na swojej drodze spotyka innych ocalałych, którzy będą towarzyszyć mu w podróży. Brzmi banalnie? Owszem, podstawowe założenia fabularne niczym nie zaskakują, ale twórcy filmu przygotowali kilka naprawdę ciekawych niespodzianek. Pierwszą z nich jest już sama zasada działania wirusa. Od początku filmu zastanawiamy się, czemu część bohaterów pozostała normalna, skoro niektórzy zamienili się w zombie, mimo że nie zostali ugryzieni, ale na odpowiedź musimy poczekać aż do drugiej połowy seansu. Trzeba przy tym twórcom przyznać, że wyobraźnię mają kreatywną i potrafią zaskoczyć interesującymi zwrotami akcji.

Sama akcja toczy się zaś w na tyle dużym tempie, że nudzić się nie da, a spora dawka humoru zapewnia lekki i przyjemny seans. Film nie stara się na siłę być poważnym horrorem, nie chce straszyć, lecz raczej bawić i zapewniać rozrywkę, a całość jest wyraźnie potraktowana z przymrużeniem oka. Nie oznacza to oczywiście, że jest zupełnie pozbawiony napięcia, mamy sceny, których nie powstydziłyby się rasowe thrillery, zaś brudny, postapokaliptyczny klimat w stylu "Mad Maxa" aż bije z ekranu. Przy tym proporcje są na tyle nieźle zachowane, że uniknięto totalnego przerysowania w stylu chociażby "Martwicy Mózgu". I tutaj dochodzimy do punktu, w którym trzeba wspomnieć o czymś, co dla wielu pewnie będzie sporą wadą. "Wyrmwood" jest zdecydowanie niskobudżetowy. Jeżeli spodziewamy się świetnych efektów specjalnych i widowiskowości na poziomie topowych blockbusterów, to niestety będziemy zawiedzeni. Mimo to twórcom udało się sporo wycisnąć ze skromnego warsztatu, który mieli do dyspozycji, głównie dzięki dobrze budowanemu klimatowi. Pomagają też aktorzy, którzy są zdecydowanie lepsi niż w standardowych produkcjach klasy B. 

"Wyrmwood" nie jest wprawdzie ideałem (choć dla fanów niskobudżetowych produkcji może być go bliski), ale oferuje ciekawe i oryginalne spojrzenie na wysłużony temat apokalipsy zombie. Nie jest również pozbawiony wad, takich jak skromny budżet czy też kilka nie do końca wyjaśnionych kwestii. Jednak wysoki współczynnik dobrej zabawy i rozrywkowy charakter filmu sprawiają, że jest zdecydowanie wart obejrzenia, a fani "zombofilmów" powinni potraktować go jako pozycję obowiązkową. Moja ocena, jako miłośnika kina dalszych liter alfabetu, jest czysto subiektywna, przy bardziej obiektywnym podejściu należy odjąć jakieś 2 oczka. 
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones