Recenzja filmu

Zabierz mnie na mecz (1949)
Busby Berkeley
Gene Kelly
Frank Sinatra

Ach, ten baseball!

Drugi z trzech wspólnych filmów Gene'a Kelly'ego i Franka Sinatry. I chyba najbardziej zapomniany.
Busby Berkeley, reżyser filmu, zaczynał od tworzenia układów tanecznych do musicali Warner Bros i z miejsca został okrzyknięty geniuszem. W późniejszych latach przeniósł się do MGM, gdzie wyreżyserował m.in. serię "podwórkowych" musicali z Judy Garland i Mickeyem Rooneyem. Był również reżyserem filmowego debiutu Gene'a Kelly'ego, "Dla mnie i mojej dziewczynyJudy Garland". I to właśnie z tym aktorem Berkeley pracował przy swoim ostatnim występie jako reżyser.

Eddie O'Brien (Gene Kelly) i Dennis Ryan (Frank Sinatra) należą do najlepszych baseballistów w kraju. W przerwie między kolejnymi sezonami występują jako artyści wodewilowi. Gdy wracają z trasy, okazuje się, że zmienił się szef ich klubu. Nowym przełożonym zostaje niejaki K. C. Higgins (Esther Williams), który okazuje się kobietą... Nieśmiały Dennis prosi bardziej obytego w świecie romansów Eddiego, aby ten pomógł mu zdobyć serce kobiety. Nie wie, że O'Brienowi również spodobała się panna Higgins... Tymczasem Kathrine (bo tak brzmi jej imię), która marzy o mistrzostwie dla swojej drużyny, zarządza ostre treningi. Nie podoba się to Eddiemu, który właśnie otrzymał rolę w dużym przedstawieniu i całe siły wkłada w przygotowania do show, co skutkuje słabą formą podczas rozgrywek...

Autorami historii są Gene Kelly i Stanley Donen, scenariuszem zajęli się zaś mistrzowie w swoim fachu, Betty Comden i Adolph Green. Film tak naprawdę jest zrzynką z o cztery lata wcześniejszego dzieła "Podnieść kotwicę" z Kellym i Sinatrą. Panowie grali w nim analogiczne role, które tutaj niemiłosiernie kopiują. Mimo całej wtórności historii scenariusz jest wesoły i pogodny, a film dobrze się ogląda.

Gene Kelly i Frank Sinatra. Niewątpliwie dwie wielkie legendy. Szkoda, że ich role są niemiłosiernie wtórne. Kelly po raz kolejny jest playboyem, który pomaga swojemu kumplowi zdobyć dziewczynę, w której sam się zakochuje. O ile w "Podnieść kotwicę" epatował świeżością i luzem, tutaj nieco sztuczny i nienaturalny. Sinatra wypada jeszcze mniej autentycznie jako nieśmiały Ryan. Ciekawostką jest fakt, że Kelly, tak jak jego bohater, miał irlandzkie korzenie, a w dzieciństwie planował karierę baseballisty. Bardzo dobrze w swojej roli sprawdza się Esther Williams jednak niewątpliwie największą gwiazdą jest Betty Garrett, w roli "psychofanki" Ryana. Uwagę niektórych na pewno zwróci bardzo silnie w tym filmie eksponowany Jules Munshin, który w tym samym roku zagrał jeszcze z Garrett, Kellym i Sinatrą w filmie "Na przepustce".

Zdecydowanie warto zwrócić w tym dziele uwagę na sekwencje muzyczno - taneczne. Piosenki napisali autorzy scenariusza z pomocą Rogera Edensa, choreografią zajęli się Kelly i Stanley Donen. Zwyczajowo Sinatra śpiewa tu kilka ballad, mamy też jego duet z Kellym "Yes, Indeed" i trio panów w utworze "O'Brien to Ryan to Goldberg". Kelly śpiewa i fenomenalnie tańczy do piosenki "Hat My Dear Old Father Wore". Mamy tu też Betty Garrett uganiającą się za Frankiem Sinatra w "It's Fate Baby" i nieśmiertelny szlagier "Take Me Out To The Ball Game" z którego zaczerpnięto tytuł filmu. Motywem przewodnim filmu jest piosenka "Strictly USA" chwaląca atrakcje Ameryki.

Akcja filmu toczy się na przełomie XIX i XX wieku, warto więc zwrócić uwagę na piękne kostiumy i scenografię z epoki.

Jest to ostatni film genialnego twórcy musicali, Busby'ego Berkeleya. Myślę, że to wystarczający powód, aby obejrzeć ten film.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones