Kiedy już zacznie się grać, to trudno przestać, bo to nadal czysta przyjemność i pomimo zmian małego i dużego kalibru, z piłką od EA jest jak z jazdą na rowerze – jak ogarnie się podstawy, to już
Początek lat dziewięćdziesiątych. Nie ma komputerowej piłki nożnej nad "Sensible Soccer" i koniec, kropka. Aż pojawia się "FIFA International Soccer" i moje dziesięcioletnie ja myśli, że to już szczyt realizmu, symulacja idealna. Trzydzieści lat później i przynajmniej drugie tyle ożywionych kłótni dalej o to, kto zasługuje na miano króla nastoletnich spotkań przy coli i czipsach: czy "PES", czy "FIFA", zostajemy z tylko jednym kandydatem. Konami bowiem ustąpiło pola, 2K szykuje swoją kopaninę i szykuje, a Elektronicy zgarniają całą pulę. I tak po prawdzie można by powiedzieć, że jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma, bo jak chcemy sobie rozegrać meczyk na konsoli, inny wybór jest praktycznie niemożliwy. EA Sports to monopolista.
Ale i dobry pan, bo choć kolejne edycje gry przypominały często bite od sztancy kserokopie, to są to niemal niezmiennie, z małymi potknięciami, solidne produkcje na pierwszoligowym, a może lepiej powiedzieć ekstraklasowym poziomie. I "EA FC 2025" (przed dwoma laty wygasła umowa firmy z Międzynarodową Federacją Piłki Nożnej, stąd zmiana nazwy) jest ni mniej, ni więcej przedłużeniem, duchowym i faktycznym, serii. A jako że, mówiąc szczerze, kontakt z nią miałem przez dobrą dekadę nieregularny i sporadyczny, nie mogłem nie odnotować, jak bardzo gra spuchła, jeśli chodzi o zawartość, choć nieintuicyjne i bałaganiarskie menu nie pomogło mi zapoznać się z nim od, nomen omen, kopa. Ale kiedy już zacznie się grać, to trudno przestać, bo to nadal czysta przyjemność i pomimo zmian małego i dużego kalibru, z piłką od EA jest jak z jazdą na rowerze, jak ogarnie się podstawy, to już działa pamięć mięśniowa. Tyle że szybkie meczyki rozgrywane rekreacyjnie to zaledwie niewielki ułamek tego, co oferuje "EA FC 2025".
Zacznijmy od nowego trybu, Rush, gdzie gramy na mniejszym o ponad połowę boisku i drużynami pięciu na pięciu. W trybie multiplayer wybieramy jednego zawodnika i ganiamy jak szaleni, a jako że częstokroć nasi towarzysze skoncentrowani są na strzeleniu gola, to nie ma komu bronić naszej połowy, stąd wyniki bywają hokejowe. Jest szybko, dynamicznie, krótko i zabawnie. Przy czym Rush to nie byle jaki dodatek-zapchajdziura, bynajmniej, bo obecny jest we wszystkich obsłonach rozgrywki, i w karierze, i w szybkim meczu. Ostoją dla sporej części graczy będzie zapewne Ultimate Team, tryb, w którym nie tylko buduje się skład marzeń, ale i w dużej mierze dokonuje swoistej customizacji gry, łącznie z wyborem strojów, przebudową stadionu i zatrudnieniem kadry trenerskiej. Robimy to za pośrednictwem pakietu kart z piłkarzami z wybranego kraju, zdobywamy nagrody za zwycięskie mecze i ukończone wyzwania, a także walczymy o lepszych graczy. To również miejsce, gdzie można bulić za postępy (kupować FC Points), ale nie jest to absolutnie konieczne i mikropłatności, wbrew obawom, nie wykończyły omawianej gry.
Nowością w recenzowanym tytule jest FC IQ, czyli system sztucznej inteligencji, który drobiazgowo analizuje i wykorzystuje siły i słabości piłkarzy. Każdy gracz ma tu ściśle rozpisane role, a kto lubi podchodzić do gry bardziej taktycznie niż laga na Robercika, będzie miał przy czym grzebać i w czym mieszać. Strategia przyjęta przed i w trakcie meczu ma faktyczne znaczenie dla formy piłkarzy oraz przebiegu gry. Oczywiście, jeśli komuś się nie chce nurkować aż tak głęboko, to nie musi przestawiać dziesięciu zawodników na optymalne pozycje ręcznie, bo zmiana z góry ustalonej taktyki to kwestia naciśnięcia jednego przycisku. Nadal jednak liczy się przede wszystkim to, jak radzimy sobie z padem, a dzięki FC IQ nie sposób będzie wygrać wszystkich meczów jak leci jedną ulubioną akcja, bo przeciwnik nie da się nabrać dwa razy na to samo, no i piłkarze zachowują się mniej przewidywalnie, czyli na boisku trzeba być uważnym i pomysłowym.
Prócz Ultimate Team, Rush i pojedynczych partyjek mamy też znany i lubiany tryb kariery, gdzie też istnieje sporo zmiennych, jako że możemy wziąć na siebie na przykład rolę menadżera albo poprowadzić którąś z legend futbolu oraz wykorzystać któryś z dostępnych, fabularyzowanych scenariuszy, jak na przykład powrót do gry po kontuzji. Ogółem fanów piłki nożnej zachęcać nie trzeba, bo – po pierwsze, nie ma sensownej alternatywy do "EA FC 2025" i – po drugie, to na szczęście bardzo dobra gra, choć fajnie byłoby nie być skazanymi na monopol jednego studia.
Krytyk filmowy i tłumacz literatury. Publikuje regularnie tu i tam, w mediach polskich i zagranicznych, a nieregularnie wszędzie indziej. Czyta komiksy, lubi kino akcji i horrory, tłumaczy rzeczy... przejdź do profilu