Recenzja gry

Firewatch (2016)
Jake Rodkin

Watch out for fire

Najważniejszą częścią rozgrywki są nasze rozmowy z D. Twórcy często dają nam do wyboru możliwe odpowiedzi i na tej podstawie kształtują się relacje z przełożoną.
Uwielbiam spacerować, nawet za pomocą klawiatury i strzałek. Gry potocznie nazywane "symulatorami chodzenia" to ewidentnie nowy trend, który obierają niezależni twórcy. "Firewatch" w pełni wpisuje się w gatunek i na starcie staje się jednym z najbardziej charakterystycznych tytułów gier eksploracyjnych. Debiutancki projekt niezależnego amerykańskiego studia Campo Santo to prosta gra polegająca na odkrywaniu prostej historii. Nie znajdziemy tutaj wymyślnych form rozgrywki czy odrealnionej fabuły. Za to między innymi pokochałem ten tytuł.



Na początku poznajemy życie osobiste głównego bohatera — Henry'ego. Twórcy w prologu przybliżają nam jego problemy, nakreślają dotychczasową codzienność. Dopiero po kilku minutach rozgrywki trafiamy do lokacji, w której rozegra się cała przygotowana historia. Od tej chwili jesteśmy jednym z pracowników wielkiego rezerwatu w stanie Wyoming. Naszym celem jest wykonywanie zadań zleconych przez przełożonego. To jedyna forma komunikacji, jaką w grze uświadczymy, a wszystko przy pomocy walkie talkie. Szybko okazuje się, że szefem, a właściwie szefową jest ironiczna, pewna siebie i przyjacielsko nastawiona kobieta imieniem Delilah.

Najważniejszą częścią rozgrywki są nasze rozmowy z D. Twórcy często dają nam do wyboru możliwe odpowiedzi i na tej podstawie kształtują się relacje z przełożoną. Od nas zależy, czy będziemy potraktujemy wszystko jako przygodę, czy jako pracę. Z czasem trwania historii, znajomość z D. przeradza się w coś więcej, ponieważ oboje coraz bardziej poznajemy się wzajemnie. To przyjacielska relacja, gdzie w obliczu pewnych problemów związanych z biegiem fabuły, każde z nas bezinteresownie wstawi się za drugą osobę. Dzięki temu fizyczna odległość przestaje mieć większe znaczenie.

Gra pod względem budowy scenariusza ma niekiedy pewne problemy, ale są one na tyle nikłe, że w żadnym stopniu nie wpływają negatywnie na końcowy odbiór. Na płaszczyźnie audiowizualnej w odbiorze pomaga styl graficzny, jaki został zastosowany. Pastelowe barwy i bardzo mocny charakterystyczny pomarańczowy filtr, kiedy mają miejsce zachody słońca, to dobrze współgrająca wizualna atrakcja, jaką możemy nacieszyć nasze oczy i uszy. Muzyka skomponowana przez Chrisa Remo w ważnych momentach fabularnych idealnie podkreśla uczucia, jakie nam towarzyszą; samotność, smutek, strach, niepewność. Należy także przypomnieć głosy Henry'ego (Rich Sommer) i Delilah (Cissy Jones), oboje sprawili, że byłem w stanie uwierzyć w każde słowo.



Próbowałem zdefiniować "Firewatch" w kilku słowach i najlepszym określeniem wydaje się: "symulator życiowej historii". Wszystko, co zostało przygotowane przez twórców, pozornie może spotkać każdego z nas. Właśnie w takich grach odnajduję pewną siłę, która potrafi na mnie oddziaływać i powodować różne emocje. Bo tak jak w życiu czasem zdarza się chwila smutku, a później radości, tak i w słodko-gorzkim "Firewatch" często przyjdzie nam zastanowić się na przykrymi sprawami, ale nie zabraknie miejsca na wspólny śmiech i rzucenie jakimś ciętym dowcipem. Dzięki opcji wyboru ścieżek dialogowych na samym końcu (towarzyszy nam to w całej grze), miałem możliwość doprowadzenia do takiego zakończenia, jakie ja sam chciałem usłyszeć, toteż nawet kiedy w oku pojawiła się łza, byłem w stanie lekko się uśmiechnąć.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Uwielbiam gry, które umieją być wielkie swoją skromnością - trochę jak pracowite mrówki niezauważalnie... czytaj więcej
"Firewatch" opowiada historię zmęczonego życiem mężczyzny, który by uciec od problemów, postanawia podjąć... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones