Gry są, ale zrób je sobie sam

"Game Builder Garage" to raptem siedem prostych gier, z każda z nich na parę minut. Normalnie znudzilibyście się nimi szybciej, niż czekaliście na ich odpalenie, ale cały myk polega na tym, że
"Game Builder Garage" to raptem siedem prostych gier, z każda z nich na parę minut. Normalnie znudzilibyście się nimi szybciej, niż czekaliście na ich odpalenie, ale cały myk polega na tym, że musicie je sobie najpierw "napisać" przy użyciu specjalnego, obiektowego języka programowania. Totalnie zmienia to odbiór tych mikro-tytułów, a satysfakcja z ich ogrywania jest dzięki temu gigantyczna.



Warto sobie na samym początku wyjaśnić jedno: "Game Builder Garage" nie nauczy Was ani Waszych pociech konkretnego języka programowania. Zadaniem tego projektu jest jedynie pokazać, na czym to tak z grubsza polega, rozbudzić wyobraźnię, nauczyć logicznego myślenia i zainteresować tematem na tyle, żeby chcieć się wziąć za prawdziwe programowanie. 



"Game Builder Garage" składa się z siedmiu lekcji, których ukończenie zajmuje od 40 minut do nawet dwóch godzin i każda z nich uczy nas tworzenia innego gatunku gier. Zaczynamy od dwóch ludków ganiających się po płaskiej planszy, aby za chwilę tworzyć kosmiczną strzelankę, przygodówkę, wyścigi samochodowe czy finalnie własną trójwymiarową platformówkę na wzór "Super Mario". Lekcje musimy kończyć po kolei, bo choć każda z nich dotyczy innego gatunku i wprowadza nowe rozwiązania, to odwołuje się również do poprzednich oraz do wiedzy, którą już zdobyliśmy. Co może trochę irytować, to fakt, że podczas lekcji musimy wszystko robić dokładnie tak jak oczekuje tego od nas gra – miejsca na własne pomysły jest tam bardzo mało. To jednak sprowadza nas do trybu Freestyle.



Tryb Freestyle pozwala nam wykorzystać całą zdobytą wiedzą i zbudować własną grę, na swoim projekcie i swoich zasadach. Tak stworzony projekt możemy potem udostępnić innym graczom lokalnie lub też wgrać na serwery Nintendo i wysłać znajomym specjalny kod do pobrania. Szkoda tylko, że w trybie Freestyle musimy pracować na tych samych, z góry predefiniowanych obiektach i modelach; zmienić można jedynie kolor i rozmiar, co zabija kreatywność i sprawia, że wszystkie projekty będą wyglądały podobnie. Gdyby włożono edytor własnych modeli lub dodano opcję robienia zdjęć i kopiowania tego do gier (Switch nie ma kamery, ale zawsze jest opcja robienia fot smartfonem i przesyłania ich do konsoli), to dałoby to bardzo dużo.



Warto również dodać, że jeśli gramy w trybie TV, poza sterowaniem dotykowym na ekranie konsoli oraz niezłym rozpisaniem wszystkiego na przyciski istnieje również opcja podłączenia do Switcha myszki i klawiatury na USB, co bardzo usprawnia obsługę interfejsu.

"Game Builder Garage" to ciekawy eksperyment, który ma szanse odnieść większy sukces niż poprzedni kreatywny pomysł Nintendo, czyli "Labo". Wszystkie lekcje kończyłem ze swoją 10-letnią córką, która wciągnęła się w to, jednak najbardziej doskwierała jej wspomniana generyczność tworzonych projektów i brak miejsca na własne modele czy projekty. Barierą dla niektórych może być też brak polskiej wersji językowej, bo w grze jest dużo tekstu ze wskazówkami i radami. Jeśli to jednak dla Was nie problem, to warto dać "Game Builder Garage" szansę.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones