Noc sprawiedliwych wokseli

Najlepszy tytuł startowy na PlayStation 4 to "Resogun". Choć stwierdzenie takie trąci ironią, nie jest złośliwe. "Resogun" to gra, która plasuje się na czele produkcji wydanych wraz ze startem
Najlepszy tytuł startowy na PlayStation 4 to "Resogun". Choć stwierdzenie takie trąci ironią, nie jest złośliwe. "Resogun" to gra, która plasuje się na czele produkcji wydanych wraz ze startem konsoli.


Twórcy "Resogun", studio Housemarque, znani są głównie z serii shmupów ze "Stardust" w tytule. Tym razem jednak poruszamy się nie w górę ekranu, a krążymy po cylindrycznej arenie, która ma obrazować jakieś miasto. Nasze zadanie to niby ratowanie ludzi, strzelanie do obcych oraz pokonywanie bossów. Ale to tylko środki do celu, jakim jest zdobywanie i utrzymywanie mnożnika punktów tak, by cały świat dowiedział się, jacy jesteśmy fajni. 


Aren jest w sumie pięć i choć różnią się wizualnie, szybko przestaniemy zwracać na to uwagę. "Resogun" to udany mariaż rozgrywki w stylu bullet hell oraz wspomnianego już "Defendera". Podczas każdej misji możemy po prostu strzelać, gdzie popadnie, i grę ukończymy raz-dwa. Ale nie o to w niej chodzi. Kluczem do tego prawdziwego zwycięstwa są punkty. Za każdym razem, kiedy zestrzelimy jednego z licznych wrogów, rośnie nasz mnożnik punktów. To dzięki niemu wykręcamy wielomilionowe rekordy. Aby mnożnik utrzymać, trzeba wciąż pruć z pokładowego działka. 


Poza strzelaniem samym w sobie musimy też ratować pozostałych na danej arenie ludzi. Gdy usłyszymy (z pada!) komunikat "Keepers detected", oznacza to, że na arenie pojawiła się banda specjalnych statków – musimy zestrzelić je w odpowiedniej kolejności, a wtedy jeden z ludzików zostaje wypuszczony z klatki, w której siedział. Zabieramy go i odstawiamy do specjalnego punktu zbiorczego, jednocześnie unikając setek pocisków i wściekłych wrogów. 


Na papierze brzmi to groteskowo i prostacko, ale "Resogun" do prostych gier nie należy. W powietrzu fruwają wokselowe kawałki rozbitych pojazdów, dziesiątki pocisków, wrogowie, naziemne działa przeciwlotnicze... "Resogun" to prawdziwie mordercza łupanina, a przy okazji jest nie tyle ładna, co spójna pod względem estetyki. Jeśli lubicie rozbłyski światła, neony, a flara w filmach Abramsa nie powoduje u Was refluksu, "Resogun" się Wam spodoba. 


Jak przedstawia się nasz arsenał do robienia z wrogów wokselowej sieczki? Przed rozpoczęciem zabawy możemy wybrać jeden z trzech statków. Najlepszy dla początkujących będzie domyślny myśliwiec. Nie dość, że strzela dość szybko, to po ulepszeniach zalewa ekran samonaprowadzającymi rakietami. W walce będziemy korzystać głównie z tego podstawowego strzału. Na szczęście można go podkręcić. Za każdym razem, gdy zdamy uratowaną osobę do miejsca zbiorczego, dostajemy punkty bądź jedno losowe ulepszenie osiągów naszego myśliwca. 


Poza opcjami strzelania nasz statek posiada dwa asy w rękawie. Pierwszy to swego rodzaju dopalacz. Przyspieszamy i, otoczeni tarczą energetyczną, przez jakiś czas bezkarnie taranujemy wrogów. Dopalacz przydaje się, gdy musimy przelecieć spory kawałek planszy, aby uratować właśnie wypuszczonego w walący się świat człowieczka. Drugi dodatek to tzw. overdrive. Po jego użyciu nasz myśliwiec przez pewien czas pluje przed siebie ciągłym laserowym promieniem, niszcząc wszystko na swojej drodze.


"Resogun" wymaga ciągłego skupienia. Nie da się w tej grze przystanąć, odpalić papieroska i zastanowić się, co dalej. Każda sekunda ma znaczenie dla końcowego wyniku punktowego. Gra ma kilka poziomów trudności i tylko na "easy" nie sprawia żadnych problemów. Ale im prostsza zabawa, tym mniejszy mnożnik i tym samym prawdziwy cel gry. Idealnie jest żąć wrogów jak zboże na najwyższym poziomie trudności, ale tam są problemy z ukończeniem etapu w jednym kawałku... A idealnie jest nie ginąć ani razu, gdyż nie znika nam mnożnik i za przeżycie dostajemy dodatkowe punkty. Do tego punkty za uratowanych ludzi, zniszczonych wrogów przy maksymalnym mnożniku i tak dalej. Gdy spojrzymy na tablicę wyników z całego świata, włos siwieje. To, ile punktów wykręcają niektórzy ludzie, przyprawia o zawrót głowy. 


Jest jakaś gorzka ironia w tym, że ani "Knack", ani "Contrast" nie są interesującymi grami. A przynajmniej nie całościowo – mają swoje zalety, ale giną one przytłoczone dramatycznym wykonaniem. Niepozorna strzelanka, jaką jest "Resogun", na którą normalnie nikt poza wielbicielami shmupów nie zwróciłby uwagi, wyrasta tu na prawdziwego bohatera. To w tej chwili najlepszy starter PlayStation 4, jeśli chodzi o gry dedykowane wyłącznie na tę platformę. I dostępny za darmo w PS+, ale nawet jeśli nie posiadamy dostępu do sieciowej usługi, i tak warto wydać na niego te parę złotych.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones