Per Aspera Ad Inferi

Droga do wiedzy prowadzi po trupach. A przynajmniej ta obrana, cokolwiek mimowolnie, przez naukowczynię Kate Ward, która, udając się z misją zbadania tajemniczego obiektu, jaki znalazł się na
Per Aspera Ad Inferi
Droga do wiedzy prowadzi po trupach. A przynajmniej ta obrana, cokolwiek mimowolnie, przez naukowczynię Kate Ward, która, udając się z misją zbadania tajemniczego obiektu, jaki znalazł się na ziemskiej orbicie, zostaje wessana do świata rodem z koszmaru.


Tajemnicza konstrukcja okazuje się bowiem ni to pojazdem mechanicznym, ni ciałem niebieskim, ni obiektem organicznym. Załogę wywiewa gdzieś hen daleko i zadaniem Kate jest odnaleźć towarzyszy ekspedycji, odkryć tajemnicę Metahedronu — tak się zwie ów NOL — i przejść szybkie szkolenie na komandoskę. Bo choć twórcy "Scars Above", serbskie studio Mad Head Games, próbują mydlić nam oczy, że nie strzelanie jest tutaj najważniejsze, a refleksja nad rzeczami większymi od nas, to częściej niż dumać nad losem Kate, będzie pruć do obcych, jakby jutra miało nie być.


Bo i sporo w tym prawdy. Chyba nie zaskoczy nikogo, kto miał w życiu do czynienia z przynajmniej paroma opowieściami science-fiction, że stawką okaże się nie tylko, z braku lepszego słowa, przeżycie Kate — bo ta jest niemalże nieśmiertelna — ale i przyszłość ludzkiej cywilizacji. Mamy też tutaj, chociażby, nakładające się na siebie, intymne historie osób, które dzieli, i to całkiem dosłownie, kawał galaktyki, a łączy czysta ciekawość, głód wiedzy.


To narracyjny lejtmotyw gry, który przewija się zarówno w niektórych mechanikach, jak i w całej historii zbuntowanej sztucznej inteligencji, której jedynym motywatorem jest poznanie niezbadanego równania samego Życia. W tym fabularnym, ale nad wyraz strawnym miszmaszu krzyżują się pomysły i konwencje pobrane z różnych parafii i nawet mimo powierzchowności tego wszystkiego, scenariusz pozostaje mocnym punktem "Scars Above". A tych jest więcej.


Deweloperom z Mad Head Games udała się sztuka pewnego markowania obfitości, bo upchnęli tu całe mnóstwo rzeczy, mimo że gra jest — nie oszukujmy się — tania. Niektóre patenty podprowadzono tutaj od starszego kuzynostwa, na czele z ogniskami z "Dark Souls" (ale nie mamy do czynienia z podobnie wymagającymi starciami), które zastąpione zostały przez świetliste monolity, przy których Kate się odradza, a z których korzystanie okupimy również przywróceniem do życia wszystkich ubitych przez nas przed chwilą maszkar, czy "Returnal" (zapomnijcie jednak o tamtym szaleństwie i lawirowaniu między pociskami), skąd podpatrzono ogólny klimat. Trochę tutaj strzelanki, trochę eksploracji i nawet trochę survival horroru zmiksowanego z prostymi zagadkami logicznymi rodem z klasycznych odsłon "Resident Evil".


Ale mimo tego mieszanego rodowodu, "Scars Above" dzielnie walczy o tożsamość, zarówno za sprawą owej refleksyjnej fabuły, jak i drobnymi szczegółami gameplayowymi. Kate, na przykład, nie czerpie doświadczenia koniecznego do odblokowania umiejętności (wyłącznie biernych) z dwóch prostych drzewek rozwoju, pokonując obce istoty, tylko badając odległe zakątki i skanując znajdywane tam przedmioty. Koresponduje to jak najbardziej z charakterem postaci, a pole gry jest na tyle niewielkie — mimo aż pięciu różnych części żywego statku/planety — że eksploracja nie nuży. No i zwykle to jedyny sposób, żeby znaleźć części do ulepszenia broni.


Ta jest tylko jedna — przerobione narzędzie zabrane przez Kate ze statku. Posiada ona jednak różne tryby ognia, przypisane nawet nie tyle poszczególnym przeciwnikom, co arenie, na której akurat walczymy. I tak, ogromne monstrum bagienne najszybciej powstrzymamy, po prostu zamrażając powierzchnię bajora, tym samym krępując jego ruchy, a potem porażając pociskiem elektrycznym; pociski z kwasem szybko stopią metalowe wieżyczki strzelnicze, ognista kula nada się jak znalazł do stopienia lodowych sopli, które spadną wrogowi na łeb. Samo strzelanie nie należy jednak do przeżyć szczególnie przyjemnych i ekscytujących, bo Kate porusza się sztywno i ociężale i z czasem staje się monotonne. Szczególnie że przeciwnicy na dalszych etapach to głównie wariacje na temat tych z wcześniejszych, czyli jak już poznamy sposoby na rozprawienie się z każdym z nich i zapamiętamy ich słabe punkty, które podświetlić można i tak przy pomocy skanera terenu, nie sprawią nam zbytniego kłopotu.


Szczęśliwie gra jest całkiem nieźle zbalansowana i dostatecznie krótka, żeby się nie znudzić, a okazjonalne potyczki z bossami (nierzadko naprawdę bombastyczne) oraz gadżety, jakimi dysponujemy — między innymi płyn zapalający, hologram ściągający uwagę wroga, pułapka grawitacyjna — fajnie uatrakcyjniają potyczki, choć, przyznaję, przez całą grę korzystałem może z trzech z nich na krzyż, ciągle stosując sprawdzone taktyki. No i, choć powtarzanie kawałka gry po skusze to nic przyjemnego, plus jest taki, że zachowujemy na stałe rzeczy, które pozbieraliśmy przed niby-zgonem, dzięki czemu odpada powtórne pokonywanie odwiedzonych poprzednio bocznych ścieżek.


Czyli niby jest wszystkiego pełno, ale to bogactwo pozorne, bo "Scars Above" to gra nieskomplikowana i prosta, a mnogość możliwości najczęściej jedynie maskuje skromne możliwości budżetowe Mad Head Studio. Dlatego, choć mam do tego tytułu sporo serca i sprawił mi nie lada frajdę, to trudno jest wystawić wyższą ocenę z uwagi na braki graficzne, designerskie i optymalizacyjne, które nie psują przyjemności płynącej z gry, ale spychają ją do niższej ligi.


Rozczarowujący jest też poniekąd finał, a konkretnie odebranie nam możliwości dokonania wyboru oferowanego przez antagonistę, powodowanego, dodajmy, skrajnie racjonalnymi pobudkami, choć, rzecz jasna, pozbawionymi moralnej podszewki. Kate robi to za nas. Szkoda, bo dylemat, z jakim mierzy się po finałowym starciu, stając przed obliczem nieskończoności, gdyby zrzucić go na gracza, miałby atomową siłę rażenia. Oszczędzono nam tego, a osobiście wolałbym otrzymać potężny cios nokautujący.
1 10
Moja ocena:
7
Krytyk filmowy i tłumacz literatury. Publikuje regularnie tu i tam, w mediach polskich i zagranicznych, a nieregularnie wszędzie indziej. Czyta komiksy, lubi kino akcji i horrory, tłumaczy rzeczy... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones