Recenzja wyd. DVD filmu

Elfen Lied (2004)
Mamoru Kanbe
Sumio Watanabe
Chihiro Suzuki
Mamiko Noto

Strzeż się słodkich dziewuszek!

Oderwana ludzka ręka drga ostatnimi skurczami mięśni w kałuży krwi. Kilku strażników otacza wiszącą w klatce, unieruchomioną w dziwacznym kaftanie bezpieczeństwa istotę w lśniącym hełmie
Oderwana ludzka ręka drga ostatnimi skurczami mięśni w kałuży krwi. Kilku strażników otacza wiszącą w klatce, unieruchomioną w dziwacznym kaftanie bezpieczeństwa istotę w lśniącym hełmie zakrywającym całą twarz. Kiedy ta porusza głową, jeden z mundurowych eksploduje niczym wulkan. W powietrzu unoszą się klucze, podlatując bliżej "więźnia". Ostatni strażnik krzyczy i zaczyna strzelać; ktoś obserwuje całe zajście na monitorze komputera. Istota - płci żeńskiej - uwalnia się, zostawiając za sobą powykręcany metal, rozchlapaną wszędzie krew i zmasakrowane zwłoki. Tymczasem nie wszyscy pracownicy laboratorium wiedzą, że oto znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Naga dziewczyna w hełmie przemierza kolejne korytarze, zabijając każdego, kto staje jej na drodze, tnąc go na kawałki. Nie imają się jej kule i nic nie jest w stanie jej zatrzymać, nawet dyrektor placówki, Kurama, który nazywa zbiega Lucy. Giną kolejne osoby, a dziewczyna idzie dalej, znajdując wreszcie wyjście. Śledzący ją snajper celuje i strzela; kula jednak roztrzaskuje hełm i różowowłosa wpada do morza. Cięcie. W deszczu płatków wiśni Yuka dogania swojego kuzyna, Koutę, i razem idą na plażę. Nagle z wody wychodzi nikt inny jak bezwzględna uciekinierka z prologu. Zachowuje się jednak jak zagubione dziecko, od razu wybuchając płaczem i powtarzając jedno jedyne słowo: "nyuu". Yuka zauważa, że z głowy nieznajomej wyrastają rogi i że ta jest ranna; postanawia zabrać ją do domu Kouty...

Tak zaczyna się 13-odcinkowe anime "Elfen Lied", które powstało na podstawie mangi pod tym samym tytułem. Jest to dramat psychologiczny z elementami horroru, romansu i science fiction, który zupełnie nie przypadł mi do gustu z kilku powodów. Po pierwsze, serial jest bardzo brutalny, momentami zupełnie niepotrzebnie, bo całą historię można by opowiedzieć mniej krwawo i bez obcinania tylu kończyn. I może jakoś bym te hektolitry krwi przetrawiła, gdyby nie to, że cała przemoc skupia się na bohaterkach serii: albo to one krzywdzą, albo są krzywdzone. Po drugie, nie podobał mi się charadesign postaci. Te słodkie, wielkookie, prawdziwie mangowe buzie zupełnie nie pasowały mi do odrywanych głów i wypruwanych wnętrzności. Po trzecie: fabuła - jak dla mnie cała historia nie trzyma się kupy. Motywy z rozdwojeniem jaźni, traumami z dzieciństwa (a miał je chyba każdy z bohaterów), utratą pamięci czy wreszcie mordowaniem niewinnych ludzi przeplatają się z sielankowymi scenkami z gospodarstwa domowego Kouty, które dzieli z Yuką, Nyuu (aka Lucy) i jeszcze dwoma innych osobami. Po czwarte, ci bohaterowie nie są w ogóle przekonujący! Zachowują się tak, że moja babcia zapytałaby, gdzie byli (są) ich rodzice... I wreszcie po piąte, twórcy "Elfen Lied" straszliwie się powtarzają: chyba w każdym odcinku ktoś wychodzi, nie wraca długo, reszta idzie go szukać i tak w kółko, aż do znudzenia.

W tej serii podobała mi się tylko i wyłącznie muzyka. Opening "Lilium" to śliczny, melodyjny utwór śpiewany przez Kumiko Nomę po łacinie. I chociaż nie wiem, jak jego natchnione, religijne słowa mają się do historii o ludziach z rogami i ich licznych ofiarach, to sama czołówka, która nawiązuje do prac Gustava Klimta (zwłaszcza do jego słynnego "Pocałunku"), ma swój urok. Ending "Be Your Girl" w wykonaniu Chieko Kawabe to weselszy, wpadający w ucho kawałek. "Lilium" przewija się także jako background music w kluczowych scenach serialu.

"Elfen Lied" to... prawdziwe anime, jeśli wierzyć stereotypom: brutalne, z dużą dawką golizny, haremem słodkich, wielkookich dziewczątek o włosach we wszystkich kolorach tęczy i pokręconą historią. Ja takim produkcjom mówię stanowcze "nie" (a nawet "nyee") i wracam do naprawdę godnych uwagi pozycji z Kraju Kwitnącej Wiśni takich jak np. "Vision of Escaflowne" czy "Summer Wars". Mnie jakoś nie (wz)ruszają nagusieńkie nieletnie walczące do utraty tchu i kończyn. Nie polecam.
1 10
Moja ocena serialu:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zaczynamy dość ostro - widać to po tytule. Widzę już spojrzenia fanów pełne nienawiści, każdy z nich... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones