Nie podoba mi się, w jakim kierunku ten serial idzie. To teraz każdy z każdym bedzie spał jak w Modzie na sukces?
Czy ta nagla wielka miłość księcia i Lizzy byla tam potrzebna? Zaczyna sie to robić przekombinowane za bardzo.
Widziałam urywki kolejnych odcinków i niestety, ale muszę przyznać rację. Potencjał był dużo większy. Miłość została uprzedmiotowiona, a przyjaźń i lojalność rozmyta. Nie chodzi tu o to, że serial próbuje pokazać wielowymiarowość postaci, ale ich niespójność w żadnym razie ich nie urzeczywistnia. To co miało być siostrzeństwem, związkiem dusz, przyjaźnią, zaczęło iść w złym kierunku - własnych potrzeb, korzyści, egoizmu, egocentryzmu, lekkomyślności.