"Nie mogę go znieść, bo jest taki jak dziesiątki tysięcy kolesi w Warszawie.
Ma kuta..., ale nie jest mężczyzną. Nie szanuje kobiet, nie słucha ich. Pieprzy je po to, aby odznaczyć kolejną kreskę na ścianie, pozacierać ręce przez chwilę, że teraz jest ich już 37, a nie tylko 36. Jest ciotą, której trzeba podcierać dupę, gotować obiadki, robić za nią pranie. Wszystko co mówi, brzmi piskliwie jak prośby małego dziecka o zabawkę. Tym głosem, pozornie niskim, ale ze schowanym gdzieś pod spodem piskiem, każdemu opowiada wszystko. Przykleja się do ludzi lepkimi, trzymanymi przedtem w gaciach paluchami, wpycha im do głów wątpliwej jakości informacje, aby wzbudzić ich zaufanie. Żongluje sekretami. Krótko trzyma w ustach, a następnie wypluwa wstydliwe fakty. Kłamie. Łasi się. Wije. Jest miękki. Jest z tego złego miotu, który nigdy nie ma własnej myśli, suchej ręki, pełnego wzwodu"
-
Jakub Żulczyk, Ślepnąc od świateł.