Oprócz kilku fajnych scen (np ta z piosenką Myslovitz) i kilku dobrych nazwisk czym ten "fenomenalny" serial różni dla Was od tak krytykowanych produkcji Pana Vegi? Przerost formy, brutalność, wulgaryzmy. Porównując do postaci literackiej Pan Kamil dobrze wszedł w rolę, z odcinka na odcinek oglądało się Go co raz lepiej. Panowie Frycz czy Więckiewicz sprawili, że w ogóle dotrwałam do końca tego miniserialu. Nie wiem, może przez to że balonik był tak pompowany nastawiałam się na coś naprawdę dobrego a nie wiązankę przekleństw i mordobicie.