Od razu napiszę. Serial nie jest zły. Jest dobry. Ale nic poza tym. I wytłumaczę dlaczego.
Książka jest bardzo dobra i serial miał potencjał w jej postaci by być świetny, a na pewno miał szansę stać się jednym z najlepszych polskich seriali ostatnich lat. Ale tak nie będzie i to z bardzo prostego powodu - główny bohater grany przez Kamila Nożyńskiego jest FATALNY. Dialogi przeprowadza SZTYWNIUTKO, tak jak deale załatwiane są przez bohaterów filmu. Jest NIENATURALNY, mówi jak Christian Bale w Batmanie - ale diler narkotykowy z Warszawy to nie Batman. Już nawet te łyse karki mają więcej naturalności niż główny bohater. I to jest najcięższy kamień, który ciągnie całą produkcje w dół.
Na duży plus zasługują role Frycza i Chabiora, którzy oddali swoim bohaterom charakter pierwowzorów - może powinno być trochę mniej wulgarnie, ale to już kwestia indywidualna. Ścieżka dźwiękowa i sceny Warszawy również powinny być dobrze odebrane. W serialu pojawiło się kilka błędów technicznych na które nawet ja zwróciłem uwagę (np. w odcinku 8 bodajże Kuba wymiotuje na kozetkę w celi i te wymioty w następnej scenie znikają), ale zdarza się w każdej produkcji.
Serial w miarę spójnie oddaje fabułę książki, ale książką nie jest, a kto nie czytał - polecam ją. Daję 7/10 i mimo wszystko uważam, że potencjał został zmarnowany.