CSI nie było tak do końca rozłożone na odcinki, które się ze sobą nie łączą, jak [spojler] w sprawie zabójcy, który pozorował samobójstwa swoich ofiar, bądź seryjnego mordercy, pozostawiającego makiety miejsc zbrodni w postaci modeli. Przynajmniej tak było w CSI: Las Vegas. Nie wiem jak w przypadku innych, tj Miami, czy NY.
Za chwilę pierwszy mój seans The Shield. Coś czuję, że to będzie dłuższy 'romans' z tym serialem.