W serialu bardzo często Al przedstawiany był jako przegryw, sam tak o sobie czasem mówił. Czy tak było w istocie? Al potrafił z jednej pensji utrzymać siebie, niepracującą żonę i dwójkę potomstwa. Stać go było nie tylko na bieżące koszty życia ale też na kieszonkowe dla rodziny i różne własne zachcianki. Często jeździł z rodziną na wczasy. Miał piętrowy dom w fajnej okolicy z dużą piwnicą, ogrodem i garażem. Samochód miał dziadowski ale była to raczej kwestia przywiązania. W pracy miał tak mocną pozycję, że jak miał zły dzień mógł sobie pozwolić na obrażanie klientek a i tak był nie do ruszenia. Miał żonę ze świetną figurą która non stop chciała się teges smeges fą fą fą. Miał dwójkę zdrowych dzieciaków, fajnego psa i wiernych kumpli którzy zawsze byli chętni wpaść na piwo. Al był też zdrowy i cieszył się lepszą formą niż połowa jego rówieśników.
Z drugiej jednak strony był zbyt uległy i pozwolił rodzinie wejść sobie na głowę. Rodzina traktowała go jak bankomat. Mało tego roszczeniowa żona publicznie go poniżała, szydząc z niego a roszczeniowe dzieciaki jej wtórowały. Ponadto bardziej hodował dzieci niż wychowywał, w rezultacie czego córka wyrosła na szona a syn na piwniczaka onanistę. Al nie spełnił też swoich marzeń o karierze sportowej, musząc wykonywać pracę której nienawidził.
Jak więc myślicie? W ogólnym rozrachunku przegrał czy wygrał życie? A może zremisował?