Bundy to był humor nie do podrobienia, wyśmiewa wszystkich i wszystko, jedocześnie kręcąc się wokół toaletowego humoru. Byli prekursorem tym, co teraz twórcy Simsonów starają się sobie przypisać. Nie pozostawał suchej nitki na życiowych nieudacznikach, grubasach, chorych, feministkach itd.
Najbardziej podobały mi się pierwsze i ostatnie odcinki, w pewnym momencie serial tracił ducha, był to sezon gdzieś jak Peg była w ciąży (co się potem okazało snem) kiedy humor stoczył się na parę kwestii, gdzie wszystko kończyło się na seksie. Lepiej było gdy autorzy na nowo wyśmiewali wszystko a i trochę złagodzili tą toksyczną relacje przez co niektóre żarty nie miały za bardzo wydźwięku.
Serial wyśmiewał wszystkie oklepane zasady seriali dla rodzin.
Dziś, nie ma szans by powstał taki serial, zresztą, już aktorzy grający Ala i Peg starają się od tego odciąć, co tylko pokazuje, że mimo wcześniejszej dumy z tego serialu, wręcz chwaleniu jakie wątki dzięki nim tam dodano, dziś jest nie na miejscu. I niejednokrotnie pomijany przez "znawców" gdy mówi się o najwrażliwszych sitcomach, które coś zmieniły w popkulturze.
Mam problem z tym serialem kiedyś bardzo mnie bawił dzisiaj jakoś slabo jeszcze te 1 serie były niezle ale te następne są takie sobie i irytujace okrzyki w tle oraz Jefferson .Steve był lepszy.
W środku serial się trochę popsuł, narracja wiecznie seks, seks, seks, Al się podniecił laską, Bad chce stracić dziewictwo (po raz 10) Kelly znowu chłopak, Peg chce seksu... W środku ten serial się popsuł dając za dużo tych seksualnych podtekstów.
Pod ko0niec serialu nastąpiła poprawa, zrezygnowali z wiecznego seks, seks, seks i dali więcej trafnej parodii rzeczywistości przełomu lat 90-tyc i 80-tych.
Tak z czasem było to irytujące najlepsze serie to te ze Stevem jakoś ten aktor lepiej grał . Co do sexu racja za dużo go było ,a najgorsze to te okrzyki w tle w zenonach 5-11 .W sez.1-4 nie było tych okrzyków moim zdaniem na plus.
Moim zdaniem Jefferson wprowadział trochę życia do związku Marcy, ich rodziny były przez to odwrócone. Al użerał się z bezr4obotną Peg, a Marcy z bezrobotny mężem.
Moim zdaniem najgorzej jest tak ok 5 - 8. Ale na koniec nabrali więcej parodii.
W tych sezonach najwięcej było żartów z seksu, praktycznie tylko wokół nich się wszystko kręciło.
Ja doświadczam, że mam taki efekt "rozczarowania" rzeczami z dzieciństwa. Mam w głowie wizję, że jakaś tam rzecz była zajebista i trzyma mnie to...Film, serial, gra, piosenka.
W końcu po latach...gdzieś w odmentach internetu ZNAJDUJĘ TE RZECZY! Włączam i... czar pryska.
Np. gry, widzę jak dużo dobudowała sobie... wyobraźnia. Gra jest prymitywna, prosta, a podniecałem się wtedy prostą kilkuklatkową animacją na zakończenie gry (kompuetry 16-bitowe). Ale głowa dobudowała sobie cały klimat gry, całą otoczkę (no i pewnie dobry efekt dawała wtedy muzyka w grach).
Dzięki cofnięciu się do tych staroci, które w pamięci tliły się jako arcydzieła i zobaczeniu, że to jednak nudy i banał - mogę się od tych rzeczy "uwolnić" i oczyścić z nich umysł :)
I 2-3 lata temu leciał regularnie na którymś programie ten serial. I myślałem, że będzie tak samo. Że się okaże, że to takie nudy, a wtedy po prostu byłem dzieciakiem i dlatego mnie to tak bawiło...A TU SIĘ ZDZIWIŁEM! Dawno mnie tak nic nie bawiło, tzn. tak często. Statystycznie przynajmniej raz na odcinek - "brechłem". Nie, że się zwijam ze śmiechu, ale na głos, spontaniczny brecht.
Po tyyyyyyylu latach, wciaz dziala.
Zgadzam się, za dzieciaka widziałem kilka odcinków, ale wtedy serial wydał mi się dziwny. Teraz zacząłem oglądać od początku i po 6 odcinkach stwierdzam, że serial jest rewelacyjny. Takich już dziś nie produkują. Teraz wszystko ugrzecznione, żeby nikogo nie urazić i najlepiej jakby wszystko było w tęczy i każdy klepał się po pleckach.
Niestety takie mamy czasy. I taką mamy sytuację w USA. Przypominam, że na początku tego roku, władzę w Stanach, przejęła skrajna lewica, która i tak, od lat miała olbrzymi wpływ na tamtejszą popkulturę. Spójrz jak wyglądały tegoroczne gale rozdania Grammy, Złotych Malin i Oscarów....Ręce opadają. Cancel culture, szalej w tamtejszej tv. Przykładem są powody z jakich zdjęto Friends z amerykańskiej platformy Netflixa. Ideologiczny obłęd, wygrywa nad zdrowym rozsądkiem. I to niestety widać. Amerykańskie sitcomy, coraz bardziej wracają do stanu sprzed Bundych. Fabuła jest cenzurowana, żarty ugrzeczniane. A efektem ubocznym tego wszystkiego, jest to, że mamy coraz więcej seriali z humorem, który uznawano za drętwy, już 30 lat temu, kiedy zaczynano produkcję Bundych. Jajcarski humor dozwolony, tylko kiedy śmiejemy się z białych, chrześcijan i heteroseksualnych facetów. Humor z Bundych w którym żartujemy również z kobiet, LGBT, czy imigrantów, nie ma szans znaleźć się meanstreamie.