Życie na fali

The O.C.
2003 - 2007
7,6 37 tys. ocen
7,6 10 1 37337
6,2 5 krytyków
Życie na fali
powrót do forum serialu Życie na fali

Wydaje się, że mamy do czynienia z symbolicznym odniesieniem egzystencji: "faza pierwsza"- świat stoi przed NAMI otworem, nieznany, a kwintesencja NASZEJ natury niezroumiana. Wszystko wydaje się być niewinne. Stąd wybór w pierwszych ujęciach filmu terenów nizinnych. Lecz niebawem następuje, i to dość szybko, faza druga- faza buntu, poczucie zniewolenia, totalnej samotności, wydaje się, że wszystko wokół się piętrzy. Stąd nagle (pozornie niewytłumaczalnie) nasi bohaterowie przemierzają tereny górzyste. I w końcu faza trzecia- mająca wymiar najbardziej enigmatyczny - pogodzenie się z losem, samoakceptacja. Stąd powrót do terenów nizinnych. Przyjmując taki punkt widzenia, można zadać pytanie, dlaczego pamiętane ujęcie Kirsten i Ryana z pierwszych odcinków jest raczej beznamiętne i wygląda dość dziwnie? Cóż, może nasi outsiderzy nie są już zdolni do kochania... co może być następstwem zbyt późnego przejścia z fazy drugiej do trzeciej, zbyt długo trwał głód emocjonalnego spełnienia. I tu sprawa się komplikuje: po co reżyser umieścił w swej "historii" kilku bohaterów? Aby aspekt swego dzieła nie umknął naszej uwadze? Mało prawdopodobne. Na szczęście można ten zabieg wyjaśnić (w pewnej mierze): Ryan opuszcza ramy, w których zamknięte było jego dotychczasowe życie i w pewien sposób wyrusza bez celu (jak już wspominałem), znajduje się w fazie pierwszej, wszystko jest piękne, wspaniałe aż do momentu, gdy zdaje sobie sprawę z tego, że zgubił swój szlak i następuje paniczne jego poszukiwanie (faza druga). Zagubienie, poczucie zagrożenia i porzucenia (w apekcie społecznym) rodzi wspomniany bunt i skłonności rzutowania własnych bolączek na innych - stąd dłuuuga scena ze skałą. Niezrozumienie własnej tożsamości znajduje swój wyraz w toczonej rozmowie przy rozpalonym ognisku (scena jakby wycięta z "Mojego własnego Idaho") przypominająca narkotyczne monologi z "Blue" Dereka Jarmana ("Zdobyłem Teby"). Jednak NASZE niedostosowanie do samotności u kresu fazy trzeciej sięga apogeum. Stąd wytłumaczalna jest kulminacyjna scena dzisiejszego odcinka serialu.
Trzeba zatem przyznać, że serial pozbawiony jest wewnętrznej głębii, czegoś, co zmuszałoby do zastanowienia; czuć swego rodzaju intelektualną pustkę. To sprawia, że nie mogę nazwać go inaczej, niż serialem poniżejprzeciętnym, przeznaczonego dla młodego i bardzo mało wyrobionego oraz niewymagającego widza.

użytkownik usunięty
rozzie2

eeee tam... opowiadasz, niepotrzebnie tylke sie opisales bo my, wierni fani, O.C., i tak bedziemy uwazac ze to najlepszy serial....... :P

ocenił(a) serial na 1

No pewnie,ze bedziecie nadal uwazac ten szmatlawy serial za znakomity,poniewaz nie jestescie zbyt dobrze rozgarnieci i nawet nie chcialo wam sie czytac co madrzejszy od was kolega mial do napisania!Zamiast tego dalej wolicie dywagowac o tym kto z kim i dla czego......

ocenił(a) serial na 7
grzechu_

Grzechu szanuje twoje zdanie, ale wd. mnie, jest gó*no warte ;P
pewnie sam nie zrozumiałeś tego długiego wywodu więc nie mędrkuj tutaj :P

rozzie2

Po Twojej wikliwej analizie serialu ja zdania i tak nie zmienie !!! Mów sobie co chcesz, ale ten serial jest suuuper. :)