Przecież Ryan i marissa wyznali sobie miłość, wręcz stworzeni dla siebie itp. ile to musieli przejsć, zeby byc razem- a tu ona jest lesbijką a on ma inną i jakby wogóle nie było żadnej miłości. Pierwsza seria znacznie bardziej mi się podobała,była bardziej interesująca. Teraz jestem rozczarowana tą "pustą" miłoscią. Gdyby naprawdę się kochali, to tak łatwo by z sibie nie rezygnowali. Odnoszę wrażenie, ze scenarzysci po prostu na siłę próbowali wprowadzić jakieś kontrowersyjne wątki i tym samym parę rzeczy sknocili... pomimo to oglądam ten serial, choc czegoś mi brakuje :-)