Życie na fali

The O.C.
2003 - 2007
7,6 37 tys. ocen
7,6 10 1 37328
6,2 5 krytyków
Życie na fali
powrót do forum serialu Życie na fali

Kilka lat temu w wakacje, kiedy to specjalnie spieszyłem się do domu by obejrzeć O.C. wrażenia były piękne i nie myślałem że ten serial zostanie do końca w mojej pamięci. Pierwszy odcinek był piękny, Ryan stojący pod budką telefoniczną, do tego cały kawałek california. Koniec odcinka gdzie w oku kręci się łza z kawałkiem Honey at the moon. Koniec pierwszego sezonu, tyle pytań i kolejny moment w którym można uronić łze. Drugi sezon jakoś nie był już jakoś kozacki, jednak koniec sezonu gdy Marisa postrzeliła Treya, lekkie zdziwko OCB, WTF ? Jednak dopiero trzeci sezon przyniósł coś czego nie umiałem nazwać niby fabuła już coraz bardziej odbiegała od początkowej koncepcji serialu coraz mniej było palm, plaży, słonecznej Kaliforni. Ale koniec sezonu był piękny innego słowa do tego nie znajde, przez pół godziny nie mogłem dojść do siebie o co w tym chodzi dlaczego tak sie stało, miałem nadzieje że w 4 serii Marisa będzie cała i zdrowa, jednak tak nie było. Ostatni sezon pokazywał juz bohaterow z innej strony, wszyscy byli dorosli, czegos mi brakowalo w tym sezonie, Ryan walczacy w klatkach, pierwszy odcinek z podkładem Placebo - Running up that hill - klimat przeogromny. W miedzy czasie potyczki Setha i Summer, śmieszna parka. Jednak koniec całego serialu dawał takie uczucie ktorego nie da sie opisać wogole, to jak przez te 4 lata ( o ile dobrze pamietam ) zżyliśmy się z serialem uświadomiło jak bardzo utożsamiamy się z bohaterami. Scena gdy Ryan zwiedza dom, kilka scen z pierwszych odcinkow, i ostatnia scena gdy odjeżdża i pokazany jest kontur postaci Marisy na tle zachodzącego słońca. Tylko łzy cisnęły sie do oka. Po zakończeniu czułem jakbym utracil dobrych przyjaciół, nie wiem czemu to uczucie troche do dzisiaj mnie trapi, od kad zakonczylem serial minęło kolo 3 lat chyba. Dzisiaj wiem ze takich emocji jakich doświadczyłem za pierwszym razem juz nigdy nie osiagne, nigdy. A serial był wyjątkowy. Ogladając cały serial już chyba 4 raz z rzędu w odstępach czasowych co rok, tak naprawde nigdy sie nie pożegnałem z serialem. Macie może podobnie, jak wygląda to u was?


Jak łatwo utożsamić się z Ryanem i zauroczyć sie w Marisie.


banditos555

Bardzo fajnie napisany tekst. Świetnie Cię rozumiem. Pamiętam, że na ten serial trafiłem przypadkiem w wakacje. To chyba było w 2006 r. Wcześniej nigdy o nim nie słyszałem. Szybko polubiłem jego bohaterów, atmosferę i słońce Kalifornii :) Od początku najbardziej ciekawiły mnie relacje Ryana i Marissy. Jakoś tę dwójkę polubiłem najbardziej. Może dlatego, że byli tak różni od siebie, że aż podobni. Każda seria była nieco inna od poprzedniej. Pierwsze dwie wyemitowali od razu. Na trzecią trzeba było trochę poczekać. Nie powiem, jaką miałem minę, gdy kończył się ten sezon. W końcu doczekałem się też ostatniej transzy. Moje odczucia były bardzo podobne do Twoich, bo również czułem się trochę tak, jakby musiał się pożegnać ze swoimi przyjaciółmi. Myślę, że mało która młodzieżówka dorówna tej produkcji, bo miała w sobie to coś. Pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 10
Martin_Eden

Zgadzam sie absolutnie co do dwoch wypowiedzi!!!Ogladalam duzo seriali , lecz ten rowniez utkwil mi sercu !Jak zawsze muzyka idealnie pasujaca do danych sytacji :) bardzo sie zzylam z bohaterami , 1, 2 sezon najlepszy, lecz 3 bardzo mnie zaskoczyl smiercia Marissy ryczalam jak dziecko w ostatnim odcinku :( 4 sezon juz nie byl taki fajny, bo Marissy nie bylo ,a tak lubialam te parke :) cytuje ...Scena gdy Ryan zwiedza dom, kilka scen z pierwszych odcinkow, i ostatnia scena gdy odjeżdża i pokazany jest kontur postaci Marisy na tle zachodzącego słońca. Tylko łzy cisnęły sie do oka. Po zakończeniu czułem jakbym utracil dobrych przyjaciół, nie wiem czemu to uczucie troche do dzisiaj mnie trapi, od kad zakonczylem serial minęło kolo 3 lat chyba. Mialam tak samo te wspomnienia w domu znowu lezki w oku nawet teraz jak pisze ten tekst :)

ocenił(a) serial na 7
bianka226

Ja wlasnie zakonczylam drugie podejscie...przysieglam sobie: Dobra bez szalenst, wiec tak co 6-8 miesiecy bede do tego powracala i to faktycznie dziala...wrazenia "prawie" jak po pierwszym razie...i w tym przypadku "prawie" nie robi takiej róznicy:);) A Placebo i wersja "Forever Young" Youth Group na zawsze juz zagoscily w moim dziennym repertuarze...przyznam sie ze jestem dopiero 6 miesiecy po calosci (zakupilam od razu wszystkie serie) i na poczatku chcialam ten serial obejrzec tylko ze wzgledu na Cam'a G (ze wzgledów czysto wizualnych a czasem milo jest sobie popatrzec na bardzo przystojnego meszczyzne na ekranie:):) bo odkrylam ze tam gra. Ale wystarczyl pierwszy odcinkek aby mnie wciagnac na caly jeden likend ogladania. Serdecznie pozdrawiam

ocenił(a) serial na 10
myszowatek81

Mam podobnie :) Kocham ten serial i oglądam go kilka razy w roku. Naprawde genialny , szkoda ze tylko 4 sezony.

ocenił(a) serial na 10
Umbrella_OC

ja uwielbiam ten serial zdecydowanie za to, że każdy, naprawdę każdy może odnaleźć siebie w którymś z bohaterów, uwielbiam i zawsze najbardzije będę kochać drugorzędną,a el równie piękną historię Summer i Setha, nie wiem, ale od pierwszego odcinka oboje mnie zauroczyli swą postawą, stylem bycia. Co innego z Ryan'em i Marissą, oni jak dla mnie byli parą dość problemową, zawsze była jakaś dramaturgia, praktycznie w każdym odcinku, scenarzyści chyba lubili się bawić w ciągłe zrzucanie problemów na Ryana i Marissę. Czasem mnie to zaczynało męczyć, jak wyszli z jakiegoś problemu, to już w następnym odcinku się kłócili. Takim przeciwieństwem była para Seth&Summer, sądzę, że to było dobre wyjście z sytuacji stworzyć jedną trwalszą parkę i drugą dramatyczną, gdyby nie to, sądzę, że serial nie miałby już takiego uroku. Co do całokształtu, to chyba każdy może poweidzieć, że zauroczyły go wioki i umiejscowienie fabuły, to był strzał w dziesiątkę, wybrać słoneczną Kalifornię do kręcenia takiego typu serialu. Gdy dopiero rozpoczynałam swą "przygodę" z serialem myślałam, że będzie to kolejny serial dla durnych nastolatek. Na szczęście myliłam się. W serialu zakochałąm się po pierwszym odcinku, już po pierwszych 5 minutach. Od razu wiedziałam, że te 4 sezony (zaczełąm oglądać go REGULARNIE, dopiero gdy ogłosili, że ostatni sezon-4 będzie miał 16 odcinków) nie będą nudne. Serial polecam każdemu, naprawdę choćby tylko dlatego, żeby tak jak ja zuoczył się w Sethie i w jego uśmiechu, onieśmił się w spojrzeniu Ryana, roześmiał się z ciągłych kłótni/głupawek Marissy i Summer czy choćby obejrzał go dla samych "starszych" bohaterów czyli Kirsten i Sandy'ego. Powtorzę to bo muszę, serial jest wprost NIESAMOWITY, każt\y, serio KAŻDY on\dnajdzie choć część siebie w obsadzie seiralu. 10/10 <3 NAJLEPSZY SEIRLA ZE WSZYSTKICH, ZDECYDOWANIE!

ocenił(a) serial na 7
emeczka_96

Zgadzam się z Tobą emeczka w całej rozciągłosci i pozdrawiam:)