Życie na fali

The O.C.
2003 - 2007
7,6 37 tys. ocen
7,6 10 1 37332
6,2 5 krytyków
Życie na fali
powrót do forum serialu Życie na fali

nasunęły mi się nowe wnioski. Za pierwszym razem jak oglądałam to lubiłam Ryana, przystojny mi się wydawał. Teraz jak oglądam po raz kolejny to mi sie już ta postać nie podoba. Moim zdaniem to najgorsza postac w calym serialu. Nie lubię go. Ludzie krytykują Marissę, a ona jest tysiąc razy lepsza od niego.

ocenił(a) serial na 10
papusiak

Niby w czym jest lepsza??? Wciąż liczyła się tylko ona i jej problemy, a Rayana uczucia i go samego miała w dupi*, a on i tak za każdym razem wiciągał do nie ręke i jej pomagał:/.

ocenił(a) serial na 6
mery_m1

on jest mrukliwy (dobra ma przechlapaną sytuację, ale to i tak jest denerwujące), przez całe trzy sezony gdy oglądaliśmy wracanie i odchodzenie od siebie Marissy i Ryana, on nigdy jakoś specjalnie tego nie przeżywał. Łatwo mu było od niej odchodzić. I denerwowało mnie, że mało mówi i że nie słuchał Setha albo mu nic nie doradzał. I miał wiecznie minę cierpiętnika. I był podły na początku 4 sezonu dla Taylor. To jest oczywiście kwestia gustu, ale ja wolę ją, mimo że też miała minę "rozjechali mi kotka" i przeginała z piciem.

ocenił(a) serial na 10
papusiak

Ja uważam dokładnie odwrotnie. Oglądając chyba już 3 razy wszystkie sezony, Ryan wydaje mi się ciekawą, postacią z humorem (no dobra, może nie jest tak zabawny jak Seth w sumie nikt nie jest =), ale czasem miał sekwencje z których można było się pośmiać)i jest jedną z fajniejszych postaci. A co do podłości w stosunku do Taylor to ciekawe jak ty byś sie zachował/a jakbyś stracił/a ukochaną osobę i w dodatku trzymał/a ją na rękach w czasie śmierci. Po takiej stracie trzeba było czasu. To jest tylko moje zdanie i nie krytykuje twojego, każdy ma prawo do wyrażenia się, wiec pozdrawiam! =)

ocenił(a) serial na 6
Przemko

w sumie mogę się zgodzić z Tobą co do Taylor, chociaż mi chodziło o sytuację, gdy miała problem z tym Francuzem i wydaję mi się, że mógł po przyjacielsku jej pomóc (i tak to zrobił, ale ile się opierał) w końcu ona przecież na poczatku mu nie sugerowała, że chce, żeby byli razem....a co do tej ukochanej osoby, to rzeczywiście, traumatyczne przeżycie, ale gdy ona umierałą, oni nawet nie byli razem. Scenarzysci postawili nacisk na cierpienie Ryana, podczas gdy ja uważam, że większe prawo do zamknięcia się w sobie miała Summer. Przyjaźniła się od dzieciństwa z Marissą, wiedziały o sobie wszystko i zawsze były blisko. Ryan znał ją krócej i jak śmiem uważać specjalnie płomienne i niezniszczalne jego uczucie nie było (zerwali ze sobą, a on po tygodniu przespał się ze swoją byłą!).

papusiak

Ja, przez pierwsze trzy sezony Ryana nie lubiłam. On i Marissa wydawali się dla mnie nudni jak flaki z olejem. Za to gdy oglądał sezon czwarty Ryana polubiłam. Przy Taylor stał się o wiele barwniejszą postacią. Tak jakby 'odżył'.
I jeżeli miałabym wybierać między Marissą, a Taylor. Wybrałabym Taylor. -> Zdecydowanie.

gabryska07_2

myślę podobnie :) w czwartym sezonie Rayan odżywa :D najlepszy sezon jak dla mnie :)
Ja ogólnie ani Rayana ani Marissy za szczególnie nie lubiłam, a największą sympatią darzyłam Setha i Summer :D