Obiecujący bardzo tytuł, spoko odcinek. Trochę szkoda, że marsz nie dotyczył tych mniejszości co zwykle - tutaj byłoby na pewno większe pole do żartów (choć aktualnie niestety zakazanych). Zmiana tematyki wynikała pewnie trochę z tego, by nie robić dokładnie tego co aktualnie i pokazać dawne...anomalie poglądowe, ale w sporej mierze ze względu na Netflixa, który nie zgodziłby się na tak niepoprawne politycznie treści.
Wątek marszu równości (zaraz obok zmian klimatu) jest jednym z tych odniesień do współczesności, które najbardziej nie pasują do realiów tego serialu. Gryzie się on nie tylko z czasem akcji, ale również jej miejscem. "1670" dzieje się przecież na prowincji ówczesnej Rzeczpospolitej. Ile w tej mazowieckiej wsi może mieszkać innowierców - najwyżej paru Żydów i ten pomocnik kowala z wymiany chłopskiej Erasmus. A sama scena marszu wygląda jakby akcja działa się w jakimś dużym mieście. No i nie wiadomo dlaczego ten marsz w ogóle się odbywa. Przecież jest powiedziane, że wyznawcy wierzeń innych niż katolickie mają prawo praktykować swoją religię.