A ty dziecko podniecasz sie tym podrzednym serialem.

Sporo komentujesz, a każdy komentarz uświadamia ich czytelników, dla jakiej publiczności kręci się takie smętne gówienka.

W zasadzie się zgadzam. Początkowe odcinki ciekawe, trup ściele się gęsto. Naiwność osadników aż boli. Boli też to że niby nie znają angielskiego a często się nim posługują nawet miedzy sobą. Brak jakiegokolwiek europejskiego akcentu- ci aktorzy i statyści to najwieksza wpadka i niedoróbka.
Co do scenariusza to fakt że nic ciekawego, nie ma żadnych zwrotów akcji ale mimo to chcesz obejrzeć do końca bo liczysz na wielkie coś na finale... nic takiego nie ma.
I tak mnie zastanawiają te wędrówki przez dziki zachod w drugiej polowe 19 wieku.... po kiego grzyba oni leźli przez te dzikie prerie i dzikie góry, gdzie większość z nich padała z roznych podowów zamiast wsiąść na statek i dopłynać do portu w Portland czy gdzie tam chcieli? Nie kapuje tego. Statek raczej nie był dorższy niż wielomiesieczna podróz wozami z drogimi przewodnikami i ochroniażami.
Aha w filmie bardzo razi efekt Rambo - nasi bohaterowie cowboye zabiją nie raz kilkunastu ludzi w strzelaninach a rzadko który z nich łapie jakieś małe draśnięcie... mocno to naciągane.

Celnie. Dodam jeszcze obok nieprawdopodobnego wręcz ględzenia, powtarzania po trzy razy każdej oczywistości, te grafomańskie pseudo poetyckie wtręty narracyjne. O realizmie nawet nie warto wspominać, bo to kupa śmiechu. Poza wszystkim, skoro ci Niemcy na początku nie pędzili swych stad, dlaczego nie pojechali do Montany koleją? Przecież powrót pociągiem obiecany jest temu nieszczęsnemu kucharzowi. No, ale Niemcy może kolei nie znali, podobnie jak umiejętności pływania. To by się Bismarck zdziwił. Fakt, piękne widoki, ale to ciut mało.

Strasznie glupi serial. Jedna blond dziwka zostala przebita sztrzałą to wioza ja do lekarza a druga ktora tez dostala z łuku zostaje zastrzelona przez jednego brodacza.

Tyle, że ta druga została przebita strzałą i oskalpowana, na dodatek nie kontaktowała tylko rzuciła się w afekcie. Brodacz uzasadnił, że umierałaby w cierpieniu i pewnie miał rację.

No, ale z drugiej strony można to uzasadniać inaczej - nikt nie dbał o osadników. Amerykanie podchodzili do nich trochę na zasadzie "kto ma umrzeć, ten umrze i trudno". Ok, przewodnicy jeszcze jako tako, ale Dutton miał ich gdzieś przez praktycznie cały serial (i nie ma co mu się dziwić, nie jego sprawa). A że był jedną z najważniejszych osób w karawanie to jego zdanie liczyło się bardziej, niż losowego Niemca.