Zaczyna się obiecująco - osadnictwo na dzikim zachodzie i wplecione w nie dzieje założyciela rodu Duttonów. Niestety poźniej następuje ewolucja i serial zmienia się w "Pamiętniki z wakacji" cichodajki z prowincji. Niestety na tym się nie kończy, serial ewoluuje dalej i następuje przemiana w manifest feministki, dla której suknia to więzienie a lepiej z gołą d.. latać po prerii i gzić się z kim popadnie (taka to "wolność"), a że Elsa kochliwa jest, to lecimy po kolei.
Do tego masa absurdów, np w postaci osadników z Europy o inteligencji pierwotniaków, którzy nie wiedzą co to gotowanie wody.
Ot to dopiero komentarz pierwotniaka.
Gołych gejów zabrakło i już serial fatalny.
Nawet jak by dorzucili transów i murzynów to tak słabej fabuły nic nie uratuje.
No niestety mam podobne wrażenia. Początek mnie porwał, preria.. dzikość serca, ale im dalej tym gorzej. Zakochana małolata, uwielbiana i adorowana przez wszystkich. I ja rozumiem że ten wiek młodzieńczy taki jest i rządzi się swoimi prawami, tyle że scenarzyści poszli totalnie tym tropem i zrobili z jej romansów zauroczeń totalne LOVE Story, a z buntu nastolatki prawdziwą mądrość życiową, tak jakby była mędrcem. Dziwny zabieg, ja tego nie kupuje.
Zgadzam sie z toba. Tez mnie to nie przekonuje. Malolata wyglasza monologi jak poeta, wiecznie jest w kims zakochana i skacze z jednego faceta na drugiego. Do tego dochodzi arogancja, ktora zwinnie przeplata sie ze skromnoscia. Odcinek 7 to byl dla mnie limit, kiedy nie moglam jej juz po prostu zniesc.