To jest marnej jakości widowisko quqsihistoryczne, zrobione jakby na zamówienie. Kogo? Mozna tylko snuć przypuszczenia. Teraz w dobie internetu i telewizji, gdzie książki są postrzegane przez znaczną część polskiej młodzierzy jako "relikt przeszłośći", ktoś powinien brać odpowiedzialność za produkcje filmowe majace na celu pokazanie naszej historii. Bo jak nie to nie ma co się pózniej dziwić skąd biorą się oszołomy i matoły, a tumanach już nie wspomne. "1920 Wojna i Miłość" to tylko kolejne "guano telewizyjne". Ale czego tu oczekiwać kiedy się żyje w czasach "Kina Moralnego Gnoju".
Pozdrawiam Radek