Obrzydza mnie, po raz wtóry, pokazywanie scen z dziwnych upodobań seksulanych Donalda Whitfielda. Mało to wnosi do całej opowieści. My już wiemy kim on jest i jakie ma upodobania. Scenarzyści mogliby wracać do tego tematu bardziej w domyśle, ponieważ miało by to więcej smaku.
po ostatnim odcinku odniosłam wrazenie, ze to dewiacje scenarzysty a nie tylko Whitfielda. :DD masz racje, sceny nic nie wnoszące, za długie i za dosłowne, rozumiem, ze miały pokazac, ze nawet taki zwykły rzezimieszek jest nimi troche przerazony i zniesmaczony, ale krótsza i mniej dosłowna scena tez by wystarczyła. Po za tym sam poysł na zboczonego bogacza troche średni i oklepany. Ciekawsze byłoby gdyby cynik, i bezwzględny biznesmen idący po trupach do celu był na przykład kochajacym ojcem i męzem albo zwykłym nudziarzem w domowym zaciszu czy cos w tym stylu, wiem, ze to moze tez oklepane, ale jeednak kontrasty daja zwykle wiekszy efekt