A warto, gdyż zdjęcia z Rocher de la Baume wprost malownicze, no i ciężki klimat życia w małej społeczności na końcu wszechświata momentami przytłaczający. Przypomina, że wszystkie kropki życia się ze sobą łączą.
Wciągająca konwencja, chociaż momentami przeciągnięta, więc kusiło by poscrollować.
Osiem może trochę na wyrost, bo serial na tyle nie zasługuje, bo historia jest oklepana, ale przynajmniej pokazana w ciekawy sposób. Pierwsze skojarzenie to Dark, ale w wersji light (gra słów niezamierzona). Koncept podróży w czasie skojarzył mi się z drugim sezonem Russian Doll, a seriale miały premierę w podobnym...
Jakież to jest irytująco typowe. W książce był chłopak o imieniu Leo i cofał się w czasie by dowiedzieć się jak zginęła dziewczyna z jego szkoły Jessica Stein. Ale Netflix oczywiście musiał wszystko pozmieniać. Tęsknię za czasami kiedy filmowe adaptacje książek to były rzeczywiście prawdziwe adaptacje. To znaczy...
Czy ktoś czytał powieść i w oryginale główna bohaterka jest też niepełnosprawną lesbijką, czy to nowy standard politpoprawnosci Netflix'a?
kto niby podczas tańczenia pije wódę czystą z gwinta, i jeszcze w taki sposób, że połowę wylewa sobie na twarz(chłopak w pierwszej scenie), trochę risky w taki sposób pokazywać imprezę młodym ludziom, no tak ludzie nie piją alkoholu, chyba, że wytrenowane patusy. Po, co się szybko uchlewać samemu, potem wstyd