Mega serial. Z jednej strony lekki i przyjemny, a z drugiej przyprawiający o płacz. Idealna równowaga. I ma coś, co nie każdy serial potrafi zrobić. Sprawia, że kochasz, każdą postać i martwisz się o życie każdej z nich (chociaż mam czasem wrażenie, że twórcy chcą jak najbardziej dać w kość rodzince Han - Buckly, patrząc na to ile razy ta trójka lądowała w szpitalu i ile płaczu było)
Dla mnie 7 sezon jest najsłabszy. Obejrzałam 3 odcinki. Obejrzę resztę z sentymentu, ale na razie bez entuzjazmu. A tak się na niego ucieszyłam. Co to za dziwny wątek z Buckiem? Było sygnalizowane wcześniej, że to gej a ja czegoś nie zauważyłam? I gdzie jest dziecko jego siostry? Żyją jakby tej małej nie było. Może ja 6 sezonu nie obejrzałam...