Całkowite zaprzeczenie Stan Lee'owskich fundamentów superbohaterstwa. Bohaterka, herod baba, bez żadnego wyżeczenia, osobistej tragedi dostaje super moce i staje się indiańskim Hitlerem dokonującej eksterminacji konkwistadorów.
Nie ma budowania charakteru, znajdywania siebie, jest ideał przeświadczony o własnej wyższości dokonujacy tego co mu się podoba.
Co więcej cała formuła "What If..." o kilkudziesięcioletniej komiksowej tradycji tutaj nie działa, bo dostajemy nową bohaterkę bez związku z uniwersum MCU.
Na koniec dubbingowy absurd. Caly odcinek musiałem dzieciom czytać bo ktoś uznał, że "polska" wersja językowa to 4 zdania Watchera w ojczystym języku a potem sam hiszpański i jakiś dialekt indian.
Prey miał opcję wyboru dialektu i jak sam oglądam to korzystam z takich opcji ale nie w trak ie rodzinnego seansu.