Gość zaczyna serial i to dość krótki a i tak nie może go skończyć, kompletnie nie rozumie wartości serii jak i samego podejścia do tego typu produkcji. Dość dziwne, bo sam dramaty lubi.
Myślę, że "krytyk", który ocenia serial po 3 odcinach, powinien dać sobie spokój z gwiazdorzeniem i pozostać wyłącznie przy swoich dziwnych komiksach, które tylko ex-gimbaza zrozumie.
Myślę, ze gdyby dał szansę, oceniłby wyżej. Sama pierwszymi odcinkami byłam rozczarowana, po 3 miałam podobne odczucia, ale z każdym odcinkiem było lepiej. Natomiast 3 sezon to totalny wyciskacz łez, wzruszający i piękny w swej prostocie. Wydaję mi się, że osoby doświadczające straty będą też inaczej tej serial odbierać, być może dla niektórych będzie nieodpowiedni. Całość jest jednak bardzo zgrabnym portretem żałoby, ze wszystkimi jej etapami.
Dla mnie każde spotkanie na cmentarzu z tą babcia na ławeczce było wyciskaczem łez , genialnie się dobrali ,praktycznie rozumieli się bez słów.
Przeczytałam dużo jego opinii. Czego się spodziewać od gościa, który nadużywa słowa "mega" oraz ma trudności z napisaniem zdania po polsku, bo aż oczy bolą od nadmiaru określeń typu: "mega wholesome to jest", "trochę crowdpleaser i trochę sundance quirk", "meta overdose", "demo reel" i tak w nieskończoność. Nie ma nic przeciwko takim wtrąceniom, jednak gdy jest ich nadmiar, to mocno razi. Jednocześnie wygląda to tak, że ktoś mieniący się krytykiem filmowym ma problemy z napisaniem zdania poprawną polszczyzną. Styl pisania momentami na poziomie nastolatka. Ponadto w przypadku "After Life", pan Dębski zupełnie rozminął się z konstruktywną krytyką.
Otoz to… obsqr….ly pajac, a nie zaden krytyk… Bez zazenowania bede tu rzucal miesem i inwektywami, bo zmanierowanych i pretensjonalnych pseudoprowokatorow nie toleruje.