Pierwsze odcinki serialu były znośne, poznawaliśmy ekipę, śmieszne były ich sprzeczki. 
Nawet Abby pojawiła się. Potem coś sknocili i ogólnie było nudno...aż do 19 odcinka, 
potem pojawiało się więcej sekretów, nowych postaci, zaskoczeń. Lecz i tak w sumie nie 
ma niczego co by przykuwało uwagę widza. 
 
W NCIS (Washington) śmieszne i intrygujące są dialogi McGee'iego Zivy oraz Tony'ego. 
Szczególnie tych ostatnich. Kłócą się, robią sobie na złość, ale to się podoba i 
rozśmiesza osobę oglądającą. Abby to już w ogóle inna opowieść, jej zachowania, 
nadawanie imion wszystkim, ubiór, muzyka. To jest coś odrębnego a szczególnie 
lubianego. Opowieści Ducky'iego są śmieszne i chce się ich słuchać. Choć jak na 
starszego pana to umie zaszaleć. Dyrektor to też ciekawa postać. Wie o wszystkim, 
trzyma się protokołów, jest biurokratą, ale i tak jest po ich stronie. 
 
W NCIS LA tego brakuje, dialogi pomiędzy Sam'em a G są bo są ale nie przyciągają 
uwagi, są nudne. Hetty jest ciekawa i tajemnicza, w sumie nie wiele o niej wiemy. Ale 
tylko i wyłącznie ona trzyma tą drużynę w całości, doradza i w ogóle. Brakuje tam takich 
postaci jak Abby czy Ducky a Dyrektor też wpadnie raz na jakiś czas. Eric jest pewną 
odskocznią ale w większości nie zauważalną. 
 
A co wy myślicie o tym sezonie NCIS LA jako całości ?
A u mnie właściwie to jest odwrotnie."Normalne" NCIS zaczęło mnie szczerze powiedziawszy nudzić i lekko męczyć w 7 sezonie. Tutaj jedynie brakuje mi Duckiego i Abby . NCIS LA mnie wciągnęło. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona do tego serialu ale rozkręciło się ;). Dialogi są okej, sprawy też. Podobają mi się te wszystkie akcje "pod przykrywką". Jak dla mnie spinn off wyszedł na plus ;).