Odcinek genialny. Czy tylko ja mam wrażenie że zarówno Fitz jak i May jako Ci bezwzględni agenci HYDRY tfuu wypadają bardziej wiarygodnie niż z SHIELD ? Iain jako psychopatyczny i sadystyczny Fitz w końcu może pokazać wachlarz aktorski bo tak to raczej mało miał możliwości by pograć taką postać. Co do May, to myślę ze teraz jest w swoim żywiole jako ta od czarnej roboty. Pozostali też ogień. Mace jako Patriot wyglądał i wypadł bardzo wiarygodnie aż zaczynam mu kibicować heh Ward ? Cos mam do niego wątpliwości czy znowu nie będzie plot twistu i nie zdradzi po raz kolejny ale ogólnie jest ok. Coulson skradł show tego odcinka, czekał chyba Clark na możliwość zagrania takiej odsłony w Agentach. Radcliffe myślę że jednak pomoże Skye i Simmons wydostać się z Struktury po śmierci Agnes ale czas pokaze. Jakie wasze zdanie ?
Agenci z sezonu na sezon są coraz lepsi, nie rozumiem w ogóle spadków oglądalności czy krytycznych recenzji, na które się można natknąć "to już nie to samo co drugi sezon" itd. Serio ktoś uważa, że wątki takie jak ojciec Daisy faszerujący się jakimś serum albo jej matka to było coś dużo ciekawszego i lepszego niż wirtualna rzeczywistość, w której role są odwrócone? Przecież to się świetnie ogląda :) Brett jako ten dobry, Ian ten zły, Clark ten gamoniowaty, a Henry jako zastraszony obywatel, który wszystko wyśpiewa.