I ten cytat potwierdza, że chodzi o wnuka. Świetnie w tym kontekście wypada rozmowa Deke z Deathlokiem na temat powiązań z parą młodą:
Deathlok: "I know them both."
Deke: "Eh, I mean, to be honest, I don't really know either one of them."

Ten odcinek pełen jest takich "smaczków" :)

Trudno, żeby Deke był ich synem, skoro jego ojciec miał na imię Owen. Do tego Deke wygląda na 30latka, więc musiał się urodzić około 2060 roku, czyli Fitz i Simmons mieliby po 50 lat. Biorąc pod uwagę ciężkie warunki życia w Latarni i Kree jest to bardzo bardzo mało prawdopodobne.

To co mówił Mike (ten nieprawdziwy) z miejsca nie może być prawdą, bo w 1 sezonie mamy bardzo mocne podkreślenie tego, co działo się w Zimowym Żołnierzu, potem Protokół Theta do AoU, potem Traktat z Sokovii. Wątpię, że podczas operacji Coulson tak bezbłędnie "wyobraził" sobie co się stanie za xxx czasu :)

Chyba, że Coulson podczas operacji dostał dar jasnowidzenia i naprawdę przewidywał przyszłość, a Garrett, był częścią jego osobowości XD

Chyba jeden z najlepszych odcinków całej serii i najlepszy 5 sezonu ( jak na razie). Jedynym słabym elementem była część "bojowa", ale za to reszta wynagradza z nawiązką. Świetne dialogi, nawiązania, rozterki bohaterów, zaskakujące elementy fabuły. Czyżby twórcy zaczęli oswajać widzów z możliwością odejścia Coulsona, nawet jeśli serial zostanie przedłużony? A jeśli tak to czy liderem zostanie Quake tak jak w komiksach? Swoją drogą nie wyobrażam sobie 6 sezonu bez Phila. Miło, że wspomniano o Lokim i Ghost Riderze ( demony mają to do siebie, że zawsze każą sobie płacić wysoką cenę). Te manifestacje strachów mogły by być bardziej trwałe a nie na jeden strzał, ale za to strach Phila i jego rozmowa z wyimaginowanym Deathlokiem to już było coś.

Co do pozostałych strachów:
karaluchy - Mack
Hive - Simmons ( "poznała" go na opuszczonej planecie w 3 sezonie)
Kree - Yoyo ( w końcu to ona była wykorzystywana przez nich jako "jasnowidz" i oglądała niekończące się porażki swoich towarzyszy)

Nie wiem czemu wszyscy zakładacie, że każdy mógł mieć tylko jeden strach i że każdy musiał mieć inny :D

W ogóle to moim zdaniem od początku najsłabszy element odcinka, sama teoria Fitza pojawiła się natychmiast w sumie znikąd i była bezbłędna, praktycznie zero mierzenia się poszczególnych bohaterów ze swoimi lękami (no bo nie nazwę tak konfrontacji Deke'a i Daisy z Kree albo Yo-Yo z fałszywą Jemmą), niektóre kompletnie nie zostały wykorzystane (ta zakonnica) i wielkość roli Hive'a/Alveusa to jakiś żart. Wszedł przez drzwi, wyciągnął rękę i tyle, był przez jakieś 10 sekund, zresztą Lash też nie wypadł lepiej.

Też mi trochę zabrakło Huntera, ale on się pewnie gdzieś zaszył po zahibernowaniu Fitza i pewnie ciężko byłoby się z nim skontaktować w obecnej sytuacji.

No i cały czas nie tracę nadziei, że w tym sezonie pojawi się jeszcze Ghost Rider.

Deke'a lubię od początku sezonu i cieszy mnie jak rozwija się jego wątek :D

Z tymi strachami to troche za latwo bylo je pokanac, jedno trafienie i po nich ale z drugiej strony lepsze to niz jakby kazdy byl tak potezny jak w oryginale bo mielibysmy powtorke 3 sezonu ale zgodze sie, ze na niektore strachy byly za krotko na ekranie - zakonnica tak szybko mignela, ze malo kto ja zauwazyl, a przeciez koszty na nia sa doslownie zadne wiec zastanawiam sie z czego to wynika. Wydaje mi sie, ze lepiej byloby jakby kazdy musial zmierzyc sie ze swoim strachem i go pokonac (w przenosni, nie koniecznie fizycznie). Co do zakonnicy to wydaje mi sie, ze ona moze jeszcze wrocic, jak wiemy "wyrwa" zostala zalatana tylko czasowo i tylko czekac az cos z niej wyleznie, a zakonnica przez to, ze nie zostala pokonana to moze dalej gdzies sobie w piwnicy chodzic. Hunter i Bobbi ochraniaja teraz Robin i Polly ale jak wiemy z flashbackow dlugo to nie potrwa bo w czasie zniszczenia Ziemi Polly juz nie nie zyla, a Robin byla pod opieka Shield.

Właśnie o to mi chodzi, poza Coulsonem nikt tak naprawdę nie zmierzył się ze swoim lękiem, a i w jego przypadku skończyło się to na rozwiązaniu siłowym i to przeprowadzonym przez deus ex machina, a nie jego samego.
Nie oczekiwałem, że ich lęki będą dokładnie takie jak to, co odwzorowywały, no ale właśnie tak jak piszesz - scenarzyści powinni byli to rozpisać na bezpośrednie konfrontacje. Coś w stylu wizji zaszczepionych przez Scarlet Witch Avengerom na początku Czasu Ultrona. Na przykład Fitz oglądający śmierć Jemmy, Jemma widząca Fitza z Aidą, Daisy i porzucenie, May i bezradność - coś w tym stylu.

to co fajnie wyszlo to ukazanie lekow agentow przekazane za pomoca osobowych form
- strach Daisy przez porzuceniem i samotnoscia - zakonnica z Saint Agnes Orphanage
- poczucie winy u Fitza i jego mroczna strona - wyrazone za pomoca LMD, ktora obwiniala go w finale 3 sezonu
itp. chociaz zabraklo mi tego momentu gdzie kazdy moglby powiedziec chociaz "o cholera, to moje" :P
moze scenarzysci nie dali kazdemu chwili na swoj strach bo czasowo nie da sie tego zrealizowac -
8 strachow, scena sluby i sceny w ktorych Coulson mowi o Shield - 45 minut to za malo na, pewnie dlatego to tak na szybko

finale 4 sezonu*

Twórcy serialu lubią wrzucać czasem smaczki i drobne nawiązania do Star Wars.
Czy tylko mnie sapanie Coulsona w masce (gdy zjeżdżał do wyrwy) skojarzyło się z Vaderem? :P
takie luźne skojarzenie ;)

Czemu w tym sezonie usunęli Ghost Ridera???

Nie usuneli go... Robbie jest teraz w innym wymiarze. Po prostu jego sciezki nie pokrywaja sie ze sciezkami naszego zespolu, to tak samo jak z Hunterem, Bobbi, Deathlokiem i paroma innymi postaciami. Jak producenci beda go do czegos potrzebowac to go sciagna do serialu.