Baaardzo mi się to spodobało. Jeszcze 3 lata temu kompletnie nie rajcował mnie cały ten świat superbohaterów, Iron Manów, Hulków i innych, do czasu, aż brat zaproponował obejrzenie "Avengers". Wciąż sceptyczny, poszedłem, po czym zainteresowany obejrzałem po kolei Iron Mana 1 i 2, Thora 1 i 2, Hulka, Kapitana Amerykę... Marvelowski świat bardzo mnie wciągnął
Do tego serialu zasiadłem zainteresowany powrotem Coulsona, którego śmierć w Avengers (jak chyba większość) bardzo poruszyła, bo wzbudzał sympatię. Po pierwszych kilku odcinkach moja wewnętrzna ocena kształtowała się na poziomie 7/10 - ot, ciepłe kluchy, Coulson wskrzeszony, zrobił sobie drużynę niemal-superbohaterów i walczy ze światowym złem w posczególnych misjach, w międzyczasie dając nam okazję do obserwowania relacji kształtujących się wśród załogi. Nic specjalnego, ot taki serial o agentach, chociaż istnienie w świecie Marvela i przeplatanie fabuły (odcinek bodajże 8 zaczynający się od sprzątania brudu w Greenwich, powstały w filmie Thor: Mroczny Świat), dały mocnego plusa - bo lubię takie przeplatanie się historii wielu filmów.
Do czasu - kiedy nastąpił pucz Hydry - dosłownie rozsadziło mi mózg. Prysnęło wszystko, co myślałem o "ciepłych kluchach" i (jako tako) spokojnych misjach, kolejne odcinki chłonąłem jak gąbka, chcąc się tylko dowiedzieć, co będzie dalej.
Ostatecznie przyznaję serialowi zasłużone (wg. mnie) 9/10, bo choć pierwsza część sezonu nie była aż tak porywająca, to im dalej - tym tylko lepiej.
SPOILEEEEEEEEEER
ja osobiście te pierwsze 15 odcinków bym jeszcze niżej oceniła. w sensie, no takie.. okej. kontynuowałam tylko ze względu na zaciekawienie tą opcją wskrzeszenia coulsona, bo inaczej bym tym rzuciła po pierwszym odcinku. bardzo irytowało mnie jakieś takie robienie z tego serialu typowo dla nastolatków - młodzi agenci, skye przedstawiona jako taka już sztampowa mary-sue.. no i też jakoś przyzwyczajona byłam po filmach że shield równa się bardziej takiej napie&&alance, walce, teg typu misjach - dlatego agentów wyobrażałam sobie bardziej w stylu black widow czy hawkeye'a, a tutaj dwóch naukowców, pani haker która nic nie wie i nic nie umie oprócz grzebania w kompach..
ale po prostu te odcinki które się zbiegły z akcją winter soldiera, czyli wszystko związane z hydrą - wow, wow wow i wielkie wow.
no i przede wszystkim absolutnie zabiła mnie postać warda. w życiu bym sie nie spodziewała że to będzie czarny charakter, wszystko stawiałam na may. fajnie rozegrane, ciekawie. ze skye jest troche przesadzony wątek, ale niech już im będzie. no i jestem bardzo ciekawa co z fitzem, bo chociaż na początku miałam mieszane uczucia do duetu fitz-simmons to potem się przekonałam i to nawet bardzo. mam nadzieje, że nic poważnego :(