Wczoraj skończyłem oglądać 7. sezon. Bardzo się cieszę, że powstał, nie tylko dlatego, że był świetny, ale też dlatego, że bardzo bym żałował, gdyby jeden z moich ulubionych seriali skończył się kiepskim sezonem 6. Dużo czasu minęło odkąd zacząłem go oglądać, dużo się wydarzyło i zmieniło. Pamiętam rozmowy o sezonie drugim z kolegą, z którym w międzyczasie straciłem kontakt, namawianie innego kumpla do wspólnego oglądania, wyczekiwanie na kolejne odcinki i napisy do nich, przy poprzednich sezonach dyskusje tu na forum... To była fajna przygoda wraz z Agentami.
Chciałem teraz napisać parę słów o poszczególnych sezonach.
Sezon 1 - niezły początek serialu, który poszukiwał jeszcze wtedy swojej formy. Przy powrocie do pierwszych odcinków wszystko może wydać się takie inne, mniejsze, spokojniejsze. Młodziutka i szukająca swojego miejsca Skye, nieskalani serią traum Fitz i Simmons, dobry Ward... lekka atmosfera i lekki humor na każdym kroku niczym cisza przed burzą jaka miała nadejść w kolejnych sezonach. Ale też sporo odcinków zwiastujących skalę tego co będzie się działo, jak ten z odkryciem ciała Kree w tajnej bazie. 7/10
Sezon 2 - mój ulubiony i moim zdaniem do końca pozostał najlepszym. Genialna atmosfera tajemnicy i poszukiwania rozwiązania zagadki dotyczącej Coulsona, rewelacyjny trójkąt sił TARCZA - Hydra - Cal, wspaniałe wprowadzenie do serialu Nieludzi i ten zwrot akcji z postacią Skye/Daisy, naprawdę dobre nowe postacie (szczególnie Hunter), absolutnie świetny finał. Do tego wszystkiego najsilniejsze powiązanie z filmami. 9/10
Sezon 3 - bardzo wysoki poziom, świetny początek z tajemniczym Lashem i chaosem związanym z wybuchem Terragenez, duże zaskoczenie ze śmiercią Rosalind, ogromne rozwinięcie historii Hydry i jej pokonanie, wreszcie Hive i jego śmierć razem z Lincolnem. 8/10
Sezon 4 - wspaniały sezon, genialny Ghost Rider, genialny wątek Framework; podzielenie sezonu na trzy wynikające z siebie a jednocześnie tak różne historie wyszło bardzo dobrze; Aida okazała jednym z najlepszych przeciwników w serialu. Naprawdę wielka szkoda, że Robbie już nie powrócił w dalszych sezonach, jego pierwsze spotkanie z Daisy i pełna przemiana pozostaje w ścisłej czołówce moich ulubionych scen z całego serialu. 9/10
Sezon 5 - zaczęło się świetnie, porwanie zespołu do przyszłości, próba odnalezienia się zespołu w post-apokaliptycznej dystopii będąc w pozycji bez siły była naprawdę ciekawa. Dla mnie problemy zaczęły pojawiać się po powrocie do teraźniejszości, powrót Hydry w słabym stylu, zbuntowana nastolatka jako jeden z głównych przeciwników nie wypadła dobrze, a o nagłym zrobieniu superzłoczyńcy z Talbota pisałem sporo na bieżąco. Do tego rozczarowaniem był brak nawiązania do wydarzeń z Infinity War. 6/10
Sezon 6 - spore rozczarowanie, szczerze powiedziawszy nie pamiętam tego sezonu zbyt dobrze, a na pewno dużo gorzej od tych sprzed kilku lat. Eksperyment ze złoczyńcą "w ciele" Coulsona się moim zdaniem nie sprawdził, poszukiwanie Fitza w kosmosie to raczej zmarnowany potencjał, i ogólnie uważam, że sezon ucierpiał przez spowodowane tym rozbicie zespołu na dwie rozerwane części. Finałowa potyczka sprowadzona do Melindy May w roli Deus Ex Machina i cały wątek tych przeciwników z innego wymiaru zdmuchnięty na sam koniec żeby zrobić miejsce Chronicomom. 5/10
Sezon 7 - miałem duże obawy i w sumie myślałem, że całość sezonu lub jego większość będzie spędzona w latach 30. Tak się nie wydarzyło i jestem bardzo zadowolony z tego jak serial się zakończył. Kolejne odcinki w kolejnych epokach to pomysł, który wypadł rewelacyjnie i do tego dostarczył sporo humoru i pozwolił na kreatywne rozwiązania, mam tu na myśli przede wszystkim odcinek z pętlą czasową. Sousa okazał się świetnym dodatkiem do zespołu, Coulson w roli LMD nie drażnił (czego się obawiałem), May przestała drażnić, świetna rola Deke'a no i przede wszystkim Daisy była wspaniała w tym sezonie. Co ciekawe, w ogóle nie brakowało mi Fitza. Do tego wszystkiego Nathaniel okazał się być bardzo udanym przeciwnikiem. Odrobinę zawiódł mnie finał, zarówno walka jak i samo zakończenie - myślałem, że słowa o ostatnim spotkaniu zespołu będą miały większą wagę. 9/10
Mój ranking sezonów: 2 - 4 - 7 - 3 - 1 - 5 - 6
Jakie są wasze przemyślenia o serialu jako całości? Ulubione momenty, postaci, wątki, zwroty akcji?
Tez pamietam te wyczekiwania na kolejne odcinki, chyba najbardziej podczas 2 i 3 sezonu. :) Co ciekawe serialowi wiele razy grozilo zakonczenie - taka juz polityka ABC, ze zielone swiatlo na kolejny sezon dawali zawsze juz PO zakonczeniu zdjec do danego sezonu. Chyba jedynie w przypadku 3 i 6 tworcy wiedzieli wczesniej, ze kolejny sezon powstanie, w kazdym innym przypadku liczyli sie z tym ze dany sezon mogl byc ostatnim, podczas 5 sezonu tak bardzo w to uwierzyli, ze postanowili pozamkac wszystkie watki.
*1 sezon zaczal sie jako takie "guilty pleasure". Mialam wrazenie, ze to bylo takie CSI osadzone w komiksowym swiecie ale z realna akcja i kolejny serial w stylu CW z silnymi romantycznymi watkami - alez sie mylilam. xD Dopiero w polowie sezonu zaczelo robic sie powaznie.
Pamietam jak ludzie miedzy 1 a 2 sezonem zaczeli spekulowac ktora komiksowa postacia moze byc Skye. To tez dzieki temu zajrzalam w ogole do komiksow.
*2 sezon moim zdaniem takze najlepszy, a Cal to smialo jedna z moich ulubionych postaci w serialu. Doslownie JEDYNA rzecza jakiej zabraklo mi w tym sezonie to jego przemiana w takiego prawdziwego Mr Hyde'a jak z komiksow.
*3 sezon dla mnie zrobil sie bardziej ciekawy z ostatnimi kilkoma odcinkami, chociaz uwazam, ze wybierajac Lincolna jako "upadlego agenta" poszli na latwizne - duzo teasowania, a slaby skutek (podobny problem mam z finalem 7 sezonu).
*4 sezon udowodnil, ze mozna wykorzystac 22 odcinkowy sezon pelni i wprowadzil cos nowego do TV - podzial na czesci, okreslane przez tworcow serialu jako "arcs".
*5 sezon moim zdaniem ucierpial na bardzo slabym 9 i 10 odcinku. Za brak odniesien do Infinity War calkowicie obwiniam braci Russo. W tym sezonie najbardziej wkurzyl mnie brak konsekwencji co do dzialan co niektorych postaci- nie chodzi tutaj tylko o jakies kary, ale nawet o zwykla rozmowe czy wspolczucie. Szczegolnie denerwowalo mnie Trio.
*6 sezon to moim zdaniem wiele niewykorzystanych okazji - jesli bronia do zabicia "bogow" sa miecze i transmiter wytwarzajacy wibracje to dla czego nie uzyc do tego postaci potrafiacej wykorzystac wibracje. Watek z kims posiadajacym twarz Coulsona bylby ok, gdyby nie fakt, ze sezon pozniej dostalismy to samo. I przyznam, ze wiele odcinkow z tego sezonu ucieklo z mojej pamieci mimo ogladania tego sezonu dwukrotnie.
*7 sezon spodobal mi sie bardzo za sprawa odwiedzania roznych dekat, jak i czerpania z roznych gatunkow filmowych. Ciesza powroty postaci, jak i osob zwiazanych ze zespolem. Jednak widac problemy z budzetem - dlatego Daisy i Yoyo poza finalem uzyly swoich mocy doslownie pare razy. Co do samego zakonczenia to mam problem z zakonczeniami niektorych postaci - glownie Macka i Daisy - znowu duzo tesowania bez efektu.
Postacie, ktore powinny moim zdaniem powrocic, a nigdy nie powrocily:
Cal, Robbie, VJ
Ulubione sezony:
I. 2
II. 4
III. 7
Dalej trudno wybrac.
Prawdopodobnie w kolejnosci: 1, 3/5, 6
To co jeszcze spodobalo mi sie w serialu to to jak peawie kazdy sezon mial taki kluczowy plot twist, ktory zmienial serial na dlugo. SPOILERY Szczegolnie mocno wypadlo to w przypadku sezonu 1 i 2 (Ward to Hydra i Skye to Quake), co tylko dodaje tym sezonom.