Mnie się bardzo podobał. Naprawdę, wyłamuję palce, bo chcę już następną środę, żeby dowiedziec się z czym nas zostawią do przeżywania na przerwę świąteczną.
Chcę wiedzieć, czy Mack to już taki definitywnie kaput, czy jeszcze dycha i da się go eee... wyleczyć?
I Fitzsimmons też mi dają mieszane uczucia, nie mam pojęcia, co się z nimi stanie. Liczyłam na to, że ten odcinek więcej wyjaśni, a tylko bardziej namieszali.
Coulson i jego kapelusze to była zdecydowanie świetna scena :D I fajnie widzieć, jak dobrze Skye już walczy!

Wbiło mnie w fotel i nie wiem, co ze sobą zrobić do przyszłego tygodnia.

Oczywista oczywistość: najlepszy odcinek sezonu. Oglądałem z zapartym tchem od początku do końca, świetny odcinek, nie mam do czego się przyczepić. A cliffhanger ze sceny po napisach spowodował że nie wiem jak dożyję do następnej środy.
Po tym odcinku w końcu podniosłem ocenę z 8 na 9, po finale jesieni podejrzewam że zmienię na 10. Serial kapitalny, nie pamiętam kiedy czekałem bardziej na następny odcinek.

Nie nazwałbym tego cliffhangerem, sytuacja całkowicie oczywista - samolot na 99% nie zostanie zestrzelony ;p

Najprawdopodobniej nie, ale i tak umieram z ciekawości, jak to rozwiążą. Bo byłem pewien że akcja z puszczeniem ich wolno była ustawiona z Whitehallem, tylko Skye była żądaniem Warda.

Ja mysle ze Ward zabral Skye bo wlasnie przewidzial ze Whitehall bedzie chcial zestrzelic samolot a lepiej miec skye obok siebie niz pozwolic jej umrzec.

Najlepiej by było, jakby zginęli oboje. ;)

Go home :)

skoro nie ma rainy z nadajnikiem na pokładzie to teoretycznie nie znają już położenia samolotu.....

Odcinek genialny. A co do kolejnego odcinka ma mieć tytuł "What They Become". Już tytuł chyba sam sugeruje co będzie w kolejnym odcinku.

Naprawdę serial się rozkręca na dobre. Odcinek jak dla mnie chyba jeden z lepszych jak nie najlepszy(do tej pory). I olać hejterów, którzy nie widzieli przyszłości tego serialu po kilku odcinkach pierwszego sezonu :D

Kolejny doskonały odcinek, co tu dużo mówić - drugi sezon Agentów = jakość.
Skye jest już agentką w pełnym tego słowa znaczeniu, jej walka z A33 świetna (jak i choreografia).
Coulson jak zawsze doskonały: pełen ikry i humoru.
W końcu więcej czasu dla Mockinbird.
Popchnięcie do przodu wątku Fitz-Simmons.
Ward - z najgorszego agenta na świetnego villaina.
Pytanie co z Mackiem, dalszymi losami dotarcia do miasta. Serial odpowiada na jedno pytanie, a zadaje dwa kolejne, to jest GENIALNE.

Zgadzam się w 100%. Moja ocena serialu to była najpierw 7, ale za końcówkę sezonu 1 dałem 8. Teraz po jakoś chyba 5-6 odcinku zmieniłem na 9. Jeśli 10 odcinek będzie równie dobry, to rozważę nawet 10, a jak będzie najlepszym odcinkiem sezonu to 10 bez wahania.

Następny odcinek to finał jesieni i później czeka Agentów dłuższa przerwa, także genialny odcinek jest gwarantowany :)

Odcinek według mnie najlepszy z serii. Nie mogę się doczekać następnego. Najbardziej mnie ciekawi co Mackiem.

Poraża mnie brak sensowności fabuły. Mówią, że zestrzelą samolot jeśli nie oddadzą Rainy. Na litość boska, przecież jak zestrzelą samolot to nikt nie będzie mógł dotknąć Wróżbity. Po wejściu tamtych na pokład mogli ich wszystkich zastrzelić i sytuacja dalej byłaby taka sama. Dlaczego to musi być takie bezsensowne?

Nic bezsensu tu nie ma, weś się dwa razy zastanów, nie chce mi się ci tego tłumaczyć. Raine oni bedą mieli albo nikt.

Kiedyś musieli i tak wylądować. Nie wygląda to tak, jakby było im obojętne, czy ona zginie. Po prostu oddali ją bo wszyscy zginą, a właściwie dopiero teraz nic nie stoi na przeszkodzie, aby zestrzelić samolot. Dalej sądzę, że jest to bez sensu.

Nic nie stoi na przeszkodzie? Ward obiecał Skye, że reszta przeżyje. Oczywistym jest, że będzie to test lojalności. Pozwoli na to co rozkazał Whitehall czy dotrzyma słowa danego Skye. I wydaje mi się, że to on uratuje Agentom życie. ;)

Oj, oj... ja rozumiem, że to fajnie się składa. Tylko chodzi mi o logikę. Nie mówisz przykładowo komuś żeby strzelił Ci prosto w głowę, kiedy akurat do Ciebie mierzy z broni ;) No niby fajny test zaufania, ale tak dzieje się tylko w filmach. W życiu codziennym jest takie coś jak instynkt przetrwania, a jest on najsilniejszym z instynktów. Także słaby sposób na testowanie czyjejś lojalności ;)

No właśnie ten instynkt przetrwania podpowiada chyba, żeby zwodzić gościa z bronią na tyle na ile to możliwe. Prosi o portfel (Rainę) to nie rzucasz się na niego i nie dajesz odstrzelić sobie głowy tylko kombinujesz. Prosi o zegarek (Skye) i mówi że pozwoli ci odejść, to nadal zwlekasz i kombinujesz. Bo każda sekunda życia może ci przynieść możliwość wybrnięcia z sytuacji. Agenci świetnie tę sprawę rozegrali, zwodząc ile tylko mogli, zamiast dać się z miejsca odstrzelić.