Film oceniam dobrze, oglądało się go z zaciekawieniem i jest to rzeczywiście dobra pozycja w gatunku "zombie". Wskazuje dwa minusy w fabule, a poniżej kilka głupich zachowań bohaterów.
Fabuła:
A. Zupełnie niepotrzebny i trochę absurdalny byl wątek zmutowanych i niezniszczalnych "świadomych zombi". To zapawalo o groteskę. Bez tych trzech zainfekowanych postaci, Fabuła nic by nie straciła. Można by pokazać wątek niektórych odpornych, którzy nie do końca wiadomo czy są czy nie są chorzy, ale ten rambo "łobuz" był przerysowany aż nadto.
B. W tak newralgicznym dla kraju i świata momencie o wszystkim decyduje jakiś dowódca oddziału. A gdzie premier? Gdzie rząd? Gdzie świat? Wygląda to tak, jakby informacja o powstaniu miasta zombi była lokalnym problemem, za który odpowiada jedynie lokalna polityk (ma się ona zrzec stanowiska, o co prosi ja szef partii - przyjechał tylko po to! A nie by ogarniać sytuację)
Gdy jednak mówimy o filmach o przetrwaniu, naturalnie zastanawiamy się, co bohaterowie zrobili zle i jak należało się zachować. Wiele juz na ten temat na forum napisano, ja dodam swoje uwagi:
1. Zasadniczo błędem było niezapewnienie sobie dostępu do wody oraz przy okazji do jedzenia. Bohaterowie byli w szkole, na każdym piętrze były toalety, zaplecza, pokój nauczycielski, a ponadto potężna kuchnia. Uczniowie ryzykowali życie, by zdobyć droga lub komórkę, które z perspektywy przeżycia nie wnosiły za wiele, a nie próbowano przedostać się nawet do najbliższego kranu (lub hydrantu!).
2. Dyskusje na temat oddzielenia potencjalnie zagrożonego od reszty. To naturalne, że przy nieznanej chorobie każde podejrzenie trzeba brać poważnie. To oczywiste, że potencjalnie zarażony sam powinien chcieć odłączyć się choć na chwilę od przyjaciół, by im nie zaszkodzić. Nie rozumiem zatem focha chlopaka, który musiał zamknąć się w studiu nagraniowym i konieczności przeprosin, gdy okazało się, że jest zdrowy. To samo w przypadku Przewodniczącej. Co to za argument: "wierzymy Ci"?
Jeśli tak, przywiąż się na 30 minut i poczekamy. To powinien być standard.
3. Zachowanie ratownika - ojca dziewczyny. Możemy zrozumieć jego umiejętności (no może poza cudownym unikaniem kul - scena zbedna), bo był wcześniej komandosem, tym bardziej dziwi nieprzemyślane zachowanie. W jaki sposób chciał on uratować córkę? Z gołymi rękami i raca? Fartem było to, że akurat byl po drugiej stronie drzwi przy sali gimnastycznej, innej zasługi nie miał. To dzieciaki wykazały się większą bystrością i umiejętnościami czy to przechdozac między salami, czy na sali gimnastycznej. Facet mając dostęp do całego arsenalu broni na komisariacie, bierze jedna strzelbę i szybko ja oddaje napotkanemu facetowi. Mając taka broń mógłby realnie pomóc uczniom.
4. Samobójstwo dowódcy i oburzenie pani poseł spowodowane zbombardowaniem miasta. Żołnierze zrobili wszystko, by zminimalizować straty w ludziach. Po ludzku trudno znaleźć inne rozwiązanie niż atak z powietrza. Nie rozumiem tych wyrzutów.
5. Wyłączenie internetu i połączeń telefonicznych jestem w stanie zrozumieć, ale czemu zablokowano numer alarmowy? To przecież bylaby najlepsza droga do zorientowania się w sytuacji. Mieszkańcy zgłaszaliby miejsca swojego pobytu, a sami byliby informowani o wszystkim przez służby.
6. Przewodnicząca rozpala na koniec ognisko na dachu, musi robić to regularnie, bo w końcu któryś z uczniów je zauważył. Jednak nie dostrzegł go żaden z wojskowych. Czy naprawdę najbardziej niebezpieczne miasto świata nie było obserwowane?
Skoro wytyka błędy, to chyba logiczne, że inaczej?
1. Zapasy to podstawa. Czekanie na zasadzie "może sobie pójdą" raczej nie jest uzasadnione.
2. Żadnego zaufania wobec osoby potencjalnie zarażonej. Mamy tysiące bezmózgich istot dookoła, nie wydaje mi się, by któraś z nich, będąc człowiekiem, mnie zaatakowała celem zabicia. Wirus musi więc być silniejszy od woli nosiciela.
3. Nieprzygotowany równie dobrze może zostać w obozie. Na ile się przydał? Zdjął łańcuch z drzwi i się poświęcił, a mógł biec z nimi dalej. Osierocił niepotrzebnie dziewczynę.
4. Nie bardzo mam co się tu wypowiadać.
5. Ja za to nie rozumiem odłączenia komunikacji w ogóle. Zombie nie potrafią korzystać z tego narzędzia, więc pomogłoby ludziom. Może część zostałaby wysłana na manowce, ale część znalazłaby tak schronienie. Ewentualnie mogła się upewnić, czy u rodziny wszystko ok.
6. Wojskowi z automatu założyli, że w szkołach nie przeżył nikt. No kurka, olać miejsca, gdzie MOGLIBY być ocaleli, bo to młode osoby? A nauczyciele? A może jednak jakiś uczeń dostał się w bezpieczne miejsce, np. na dach?