Efekty specjalne ładne, pierwszy odcinek ciekawy i intrygujący, a później już z górki w dół.
Serial mocno odbiegający od książkowego pierwowzoru, pełny ckliwych scenek, bezsensownych rozmów, niepotrzebnie nadmiernie i bez okazji poruszanej kwestii wiary.
Do tego ta wszechobecna wciskana na siłę symbolika. Czar pryska gdy trzeba oglądać piątą przemowę postaci ze wspomnień głównego bohatera - "tworów jego udręczonej psychiki" - na temat miłości, feromonów i ducha w maszynie. Do tego sztampowa muzyka, niespecjalne zdjęcia i często drewniana gra aktorów.
To miał być cyberpunkowy kryminał, a im dalej tym więcej filozofii okraszonego pokręconym lovestory.
Książka choć nie jest arcydziełem podobała mi się, natomiast do oglądania kolejnych odcinków serialu musiałem się zmuszać.