Jestem w stanie zrozumieć szał fanów cyber-punka, ale mi osobiście d… nie urwał. Taki przeciętny kryminał (pod względem scenariusza gorszy niż typowe angielskie produkcje), tyle że w wydaniu S-F. W kwestii scenografii i efektów – ok, ale reszta kuleje. Nawet lubiany przeze mnie Kinnaman, poniekąd zawiódł, a Lachman położyła swoją rolę po całości (pewnie myślała, że gra w jakiejś części StarWars). Dało się obejrzeć, ale spodziewałem się czegoś mniej romantycznego i zgoła bardziej zaskakującego niż po prostu banalnej historyjki o walce dobra ze złem, biedy z bogactwem, deprawacji bogaczy, itd.