Podszedłem do tego serialu z otwartością i pozytywnie, chciałem żeby mi się spodobał... Aktorzy dobrani naprawdę nieźle (chociaż do niektórych trzeba się przyzwyczaić, zwłaszcza do Mateusza, bo mi jakoś nie pasował), grają dobrze. Ujęcia na twarze mnie osobiście męczą, no ale może taka specyfika gatunku. Pierwszy odcinek (podwójny) całkiem fajny... a potem jest już tylko gorzej :( Oczywiście nie spodziewałem się, że to będzie po prostu ekranizacja książek, spodziewałem się, że do serialu będą jakieś nowe wątki dodane, ale raczej na zasadzie jak to jest w serialu animowanym "Mała Księżniczka" - czyli że główna akcja jest taka sama, a wątki poboczne są na tyle mało istotne, że wycinając je, nic by to nie zmieniło w głównej akcji. Tutaj niestety wszystko jest inaczej, ale nawet nie to jest najgorsze - najgorsze jest to, że serial moim zdaniem w ogóle nie oddaje realiów tamtych czasów. Wątek homoseksualizmu, który zwykle w serialach/filmach mnie cieszy, tutaj jest ciężki do strawienia (w pierwszym sezonie subtelne wspomnienie o ciotce Józefinie było bardzo ok, ale w drugim to już odlecieli w kosmos). Najgorsza jest jednak Ania - jakby wzięli dzisiejszą nastolatkę, oderwali od smartfona i komputera i umieścili 120 lat temu - tak się zachowuje. Bardzo to nie pasuje do postaci.