Pierwszy odcinek idealny, praktycznie kropka w kropkę zgodny z książką. Jednak już w drugim wprowadzono niepotrzebną dramaturgię z tym odesłaniem Ani do sierocińca, a później jeszcze te szykany na pikniku. Aha, no i chłopak z gazetami krzyczący o globalnym ociepleniu... W trzecim odcinku ciągle wypomina się Ani, że jest sierotą. Trochę to zaczyna być męczące, kiedy "koleżanki" Ani przy każdej możliwej okazji to robią. A to sukienka nie taka, a to coś innego. Zawsze znajdą powód by dowalić jej tym, iż jest sierotą. A przecież z większością koleżanek Ania bardzo się lubiła. I nie było tego niskiego atakowania Ani za jej pochodzenie. Pojawia się kółko postępowych mam, co też jest wielokrotnie powtarzane jakie to one postępowe nie są. Czytają postępowe książki, postępowe gazety, dosłownie wszystko postępowe. Szkoła do której chodzi Ania też jest postępowa, Miałem nadzieję, że przynajmniej pierwszy sezon będzie w miarę wierny książkom, jednak z tego co widzę już w trzecim odcinku polityka Netflixa wjeżdża na pełnej. Maryla w książce była konserwatystką, a w książce łyka ten cały feminizm w mig. Jednak szybciutko postępowe mamuśki wywalają ją ze swojego kółka adoracji. W czwartym odcinku pomimo, iż Ania wykazuje się bohaterstwem w czasie pożaru nadal nazywa się ją odmieńcem.
Ciężko się to ogląda. Zamiast pozytywnej i ciepłej opowieści, która wprawi nas w dobry humor dostajemy toksyczny i depresyjny serial w którym każdy na każdym kroku próbuje dokopać bohaterce. To jest ta lewicowa postępowość? W książce wszyscy lubili jak Ania czyta na głos, a tutaj się z niej śmieją. Robi się z tego taki męczący schemat w którym zastanawiałem się o co tym razem przyczepią się wszyscy wokół. Zresztą to żadna tajemnica: o wszystko.
Jeśli twórcy by chcieli to mogli przedstawić historię w miarę wiernie, bo casting oraz sceneria są pierwszorzędne. Obawiam się jednak, że im dalej w las tym bardziej będą odchodzić od pierwowzoru, choć materiału mieli pod dostatkiem w końcu o Ani powstało osiem książek. Z tego co widzę to z każdym kolejnym odcinkiem będzie coraz więcej wciskania współczesnej ideologii do historii, która ma miejsce na początku XX wieku. Zwłaszcza w drugim i trzecim sezonie. Totalnie to niepotrzebne, bo gdyby twórcy trzymali się pierwowzoru to powstałby pozytywny i ciepły serial. Owszem, jeśli chcieli to mogli dodać nowe wątki, jednak powinny pasować one do realiów epoki. Tak jak wątek Indian, który się pojawi z tego co widzę na zdjęciach. Jednak raczej dam sobie spokój z tym serialem, zwłaszcza, że czytałem, iż w kolejnych sezonach twórcy całkowicie popuszczają hamulce.