Na początku serial zachęca i wszystko wydaję się być w porządku, jednak z każdym odcinkiem wręcz odechciewa się go oglądać. Wątki są zupełnie inne niż w książce, postać Ani również. Ania kojarzyła mi się, i będzie kojarzyć z Megan Follows, jednak muszę przyznać, że jestem zaskoczona. Amybeth bardziej przypomina postać wykreowaną przez Lucy Maud Montgomery, a serial porusza "codzienniejsze(?)" problemy. Boli mnie niestety ta drastyczna przemiana książki, którą ktoś na siłę spróbował ulepszyć.