Nie mam nic przeciwko temu, żeby Henryka VIII grał chociażby Marlon Wayans, pod warunkiem, że charakteryzatorzy go wybielą, podobnie jak charakteryzowali Anthony'ego Hopkinsa do roli Maura w "Otellu". Żeby być czarnym, musiał wpierw przejść etap "smarowania" pastą.
Czarna Anna Boleyn, w czasach kiedy kobiety nie grywały u Szekspira, ale i w ogóle nie pełniły żadnych funkcji publicznych, poza byciem królową czyt. potulną żoną króla, uważam za strzał w kolano. Nie ma nic złego w tym, że Boleyn gra czarna aktorka - problem leży w tym że na ekranie dalej jest czarna, więc coś tu nie gra. Ale gdyby charakteryzatornia ją wybieliła, pojawiłyby się głosy sprzeciwu.