Przyznam się bez bicia, że w tej chwili nie zamierzam serialu oglądać (choć leci na C+). Jest to w dużej mierze spowodowane zrażeniem się do "nowatorskiego" spojrzenia na historię w serialu "Tudors". Tam zakończyłem swoją przygodę na sezonie 2, nie dając sobie rady z niedorzecznościami. Rozumiem, że narracja filmu fabularnego, czy serialu, jest odmienna od dokumentu (choć też często ich twórcy idą w domysły i plotą bzdury). Jeśli ktoś łaskawie poda mi co z realiów zmieniono (oczywiście poza tym, co wiadomo z fotosów), to może przy znośnym ładunku bzdur dam serialowi szansę.
W przeszłości były dobrze odbierane niektóre seriale, które korzystały ze swobody artystycznej, w dodatku na serio. W "Rzymie" jednak pierwszoplanowymi bohaterami były postacie fikcyjne i na ich tle zmiany dotyczące tych historycznych tak nie bolały. Zwłaszcza, że nie było też pewności odnośnie wiarygodności źródeł. Z kolei w "Wikingach" skutecznie wymieszano postacie historyczne z na wpół mitycznymi, dodano trochę fantasy, naparzanek, namieszano w datach i chronologii wydarzeń, ale mimo tego powstał twór strawny. Pewnie dlatego, ze mało kto znał źródła historyczne.
Odmienną kategorią są komedie na wątkach historycznych. Czy w takiej "Wielkiej" ktoś ma za złe, że car Piotr III jest rzekomo synem faktycznego dziadka? Na tym tle Orłow Hindus, czy ciemnoskóry Rostow, choć krytykowani, to tylko oko puszczone do widza. Nikt nie ma też za złe twórcą serialu "Czarna Żmija", że w sezonie I Henry Tudor przegrywa bitwę pod Bosworth, a w sezonie III Książę Regent ginie z ręki Wellingtona.
Moim zdaniem "odkrywcza" obsada w serialu "Anne Boleyn", to w dużej mierze chwyt marketingowy. Burza w mediach społecznościowych, czy lamenty w artykułach prasowych, podgrzały atmosferę oczekiwania na premierę. I to niemal za darmo. Choć dopuszczam możliwość, że miało to głębszy sens, ale wybaczcie, nie mam teraz ochoty tego sprawdzać. To też jest wybór, zwłaszcza że równocześnie nie oceniam czegoś, czego nie obejrzałem w całości (tak jak choćby "Nierealne", czy "My dzieci z Dworca ZOO", że o niedawnych premierach wspomnę).
Raczej nikt ci nie odpowie, bo (prawie) nikt tu z komentujących nie widział tego serialu. Czytali tylko nagłówki. Sam nie jestem lepszy, bo też nie widziałem, ale ja osobiście nie lubię filmów kostiumowych i nie ważne kto to tam występuje i tak bym nie obejrzał.