Nie ma w tym serialu nic co mogło by zaciekawić widza na dłużej niż góra 4 odcinki. Żadnej tajemnicy, zagadkowości, napięcia. Ot zwykła rąbanka. Już w pierwszym odcinku zostają odkryte wszystkie karty i wiadomo co będzie się działo w następnym odcinku. Czyli co odcinek mamy to samo, Arrow obiera sobie za cel kolejną osobę z pamiętnika ojca, Tropi ją, na końcu eliminuje w popisowy sposób, a całość poprzeplatana jest różnymi wątkami dramatycznymi. Nudy, ziewanie i tyle. Takie cosik na podstawie komiksu to by się sprawdziło ale tylko jako film pełnometrażowy a nie serial. Pozdro
Na początku miałem podobne odczucia,ale serial stopniowo sie rozwija i naprawdę jest coraz ciekawszy
Takich postów, tematów jest już kilka, dziwie się, że moderatorzy ich nie łączą.
Nie mam nic przeciw narzekaniu na serial, każdy widzi go po swojemu ale chyba można to robić w jednym wątku?
Czy koniecznie trzeba się wypowiedzieć w swoim?
Wystarczy poszukać na forum.
Sory. Ale najzwyczajniej nie mam czasu sprawdzać czy podobny post już się pojawił czy nie. Sprawdzam tylko posty z głównej strony czyli te 5 które się wyświetlają. Nie zaglądam do historii postów tak jak pewnie nikt tego nie robi. Zresztą nie widzę w tym nic złego....
W sumie to nie jest tak jak piszesz. Owszem ta cała ksiązka z listą jest pewną podstawą dla serialu ,ale jednak istnieje coś ponad to - jest jakaś większa tajemnica, różne powiązania z matką, starym Merlinem, pojawiają się rózni przeciwnocy z komiksów (choć różnie odwzorowani), no i jest świetnym wątek wyspy. Na pewno nei wszystko obraca się wokół listy. Gdyby to był typowy procedural już dawno przestałbym oglądać.
Serial jest ogólni e niezły. Nie jest majstarsztykiem, ale w tej chwili nie ma podobnych seriali z superbohaterem - na pewno przyzwoicice wypełnia pustkę po Smallville. Może jeśli pojawi się serial Shield także Arrow wzniesie na nieco wyższy poziom aby dorównać konkurencji :)
Najsłabszą stroną Arrowa jest niestety obsada a nie historia - wszyscy tacy piękni, jakby nieskazitelni. Co na dłuższą metę wygląda jak opera mydlana - jakbym modę na sukces oglądał (zwłaszcza przy wątkach rodzinnych). Niestety także sam aktor grający Olivera nie jest zbyt dobry. Ciut zbyt sztywny i taki zbyt amerykański - sam nie wiem jak to ująć. Choć mam wrażenie, że się rozkręca. Najgorsza jest jednak postać Laurel. Okropna aktorka. Trudno mi ją znieść...
Na pewno jednak będę oglądał bo jak wspomniałem - historia jak dla mnie jest ok. Raz w tygodniu nie żal mi poświęcić godzinki:)
Właśnie ta obsada mnie tak irytuje że obejrzałem tylko 4 odcinki i sobie darowałem. Może faktycznie coś się potem rozkręca, ale ja rezygnuje, musieliby wypieprzyć wszystkich aktorów i zmienić muzykę.
Właśnie, brakuje tylko tego charakterystycznego lekkiego rozmycia obrazu i mielibyśmy Modę na Sukces. Serial nie jest dobry, ale zapewnia jakąś rozrywkę, jest ładnie zrobiony. Sam oglądam, choć pewnie niedługo przestanę, tak jak zarzuciłem mnóstwo seriali, które się nie rozwijają, tylko działają na zasadzie "villain of the week".