Finał obejrzany. Chyba najbardziej na niego czekałem spośród wszystkich finałów w ostatnim czasie, i w sumie się nie zawiodłem. Slade pokonany, ale nie zabity, Dark Archer też żyje, nikt z głównych bohaterów nie zginął, wszystko milutko.
Tylko Slade jakiś taki tchórzliwy mi się wydawał, mocny w gębie, ale jak nie ma przewagi (albo chociaż równowagi w rozłożeniu sił) to zwiewa szybciutko. Isabel też sobie nie powalczyła za bardzo, co akurat mnie cieszy, bo patrzenie na nią w tym stroju to męczarnia dla moich oczu (choć Summer Glau uwielbiam).
Wątek Thei i Roya skończony na szczeście, i mam nadzieję, że przez cały 3 sezon Thea będzie gdzieś poza kadrem trenowała pod okiem tatusia, nie narażając nas na oglądanie jej debilnych fochów i nieustannego jęczenia. Może nawet wrócić w późniejszych sezonach jako villain po praniu mózgu czy cos :P
Fajnie, że nie zabili Slade'a - na pewno jego postać zostanie wykorzystana w przyszłości, jeśli nie w najbliższym, to może w 4-5 sezonie, pracującego dla A.R.G.U.S.
Kanarek odszedł, ale mianował swojego następce - Laurel do kompletu powinna kupić harleya i też gdzieś sobie odjechać w siną dal ^^
Szumnie zapowiadaną "ofiarą", którą miała złożyć Felicity, okazała się jej nadzieja na lepsze jutro u boku Olivera. No cóż, przez pierwsze ćwierć sekundy tak jak ona uwierzyłem, że Zielony ją kocha, ale to wyznanie było zbyt niewiarygodne i niespodziewane, żeby mogło być prawdziwe. Smuteczek.
No i zakończenie - już wiemy, przy jakiej okazji Oliver poznał Amandę Waller - pytanie tylko, co dalej. No i wygląda na to, że Strzała będzie musiał uciekać z kolejnej wyspy - tym razem będzie to Hongkong :D

Ogółem - dam mocne 4/5, pewnie byłoby z pół oceny wyżej, gdyby nie różne głupotki, jak np.starcie w tunelu, gdzie nasi bohaterowie, uzbrojeni w broń dalekosiężną, biegną na spotkanie swoich przeciwników, zamiast szyć do nich z łuków z daleka :P

A jak Wam się podobał finał Arrow? ;)