Jednak nie zżynali z fabuły "Coś" tak bardzo jak sugerował zwiastun. Mocno przeciętny odcinek, niby próbowano budować jakieś napięcie, ale zupełnie nie obchodziło mnie kto jest rockmanem z morderczym paznokciem. Właściwie dlaczego Baal musi zakładać tyleż efektowny co niewygodny kostium, skoro potrafi wpływać na umysły? Albo co lepsze, potrafi "wyczarować" rzeczy czego dowód mieliśmy w scenie z czarnym ubraniem. Dlaczego nagle Xena jest śmiertelna? Co ze scenami postrzałów z finału 1 sezonu, albo ogniska u Brujo? Dlaczego nigdy nie mogą zaproponować chociaż jednego spójnego pomysłu, jednej spójnej postaci?

Nie sądziłem, że dożyje kiedyś czasów w których mój ulubiony aktor, Bruce Campbell będzie mnie irytował. Widziałem z nim jak podpowiada Filmweb 55 tytułów i nawet w najgorszych gniotach nie był tak irytujący jak dzisiaj. Wszystkie kwestie sprzedane z jednym, irytującym uśmieszkiem oczekiwania na cięcie. Może dzisiejszy wątek miłosny zupełnie mu nie podszedł, w końcu był toporny, że aż strach. Przy okazji, Ash wyrywający w latach 70-tych dziesiątki dziewczyn i kradnący samochody? Obejrzyjcie pierwsze Martwe zło, to on był tym przestraszonym, wycofanym i odpowiedzialnym.

Fajny, finałowy potwór przywodzący na myśl "Hellraisera", szkoda, że tak chaotycznie filmowany, ale wspomnienie o okraszonym tandetnymi filtrami Eligosie pokazuje, że mogło być jeszcze gorzej. Kiczowate wstawki z kamery przemysłowej miały chyba budować nastrój osaczenia, jednak okazały się zupełnie zbędne.

Pomysł z Pablo jako prawdziwym Jefe krążył już od 1 odcinka, mogliby podebrać z sieci jeszcze parę innych, fabularnych wskazówek.

4/10

Ooo... pomyliłem odcinki :)

Niestety jest to jeden z najsłabszych odcinków w całym serialu. Odcinek popełnia kolejny raz poważne grzechy serialu tylko że tym razem na wyjątkowo dużym poziomie jak obrzydliwości które nie są ani śmieszne ani straszne, są tylko obrzydliwe, fatalne aktorstwo oraz scenariusz pisany na kolanie. Rozgrzeszenia nie będzie, ocena 4/10.

Hehe, faktycznie trochę zalatywało kultowym The Thing :)

Ja będę w opozycji,bo odcinek mi się bardzo podobał na równi z trzecim wg mnie. Klaustrofobiczny klimat i atmosfera napięcia i niepewności zalatując, jw. The Thing, wyszedł bardzo dobrze. Baal zapowiada się na ciekawego villaina. Trochę żarcików, podoba mi się postać Cheta mam nadzieje że dołączy do drużyny :D Ta młoda mudżynka pewnie się okaże córką Asha.
No i akcja z Pablem, on to zawsze sobie napyta biedy, jestem ciekawa co oznaczają te napisy i co mu się tam zalągło w brzuchu.
Jednak rażą mnie dwie rzeczy - pierwsza, to to, że Ruby jako Czarnoksiężnik, czy kim ona tam jest, nie ma praktycznie żadnych mocy, poza ewentualną efektowną walką wręcz.
Druga - nagłe zniknięcie miłosnej relacji Pabla i Kelly. Głównie to on na nią leciał, a teraz nie przejawia nią totalnie żadnego zainteresowania i wygląda tylko co najwyżej na kumpli. Nie wiem czy może pamięć mnie zawodzi i w finale 1 sezonu się to już zmieniło, czy dopiero teraz tak nagle z tyłka?

Według mnie tak nagle z tego zrezygnowali, z Kelly robią coraz twardszą heroinę (zwróć uwagę na jej relacje z policjantem, choćby na scenę w której śmieje się z przestrzelonej nogi), więc pewnie wątek miłosny z ciapowatym Pablem nie pasował im do konceptu.

Krąży teoria, że Xena utraciła moce w scenie w której zwymiotowało na nią jedne z jej demonicznych dzieci. Zobaczymy jak to pociągną.

Stawiam, że Pablo zmienia się w nową księgę, ale niezbyt pasuje to do sceny w której Ruby mówi, że stał się on nadzieją na pokonanie Baala.

Ledwo to obejrzałem. I to na 2 razy.
Coraz gorzej, w kółko to samo. Wszystkie stare postaci zaczynają irytować/.

Następny odcinek zdaje się wreszcie odchodzić jakoś od schematu
http://www.youtube.com/watch?v=k1po1r5MfpU

nie oglądam zwiastunów :) Poczekam jak będzie po polskiemu. W sumie... wtorek a jeszcze go nie widzę